W 2002 r. pan Piotr Ś., przebywając u znajomych w Szczuczynie (podlaskie) zaobserwował z dwoma innymi osobami przelot gigantycznego obiektu, który wydawał się naruszać wszelkie zasady konstrukcyjne. Kanciasty obiekt, przypominający nieco kształtem ściętą literę „V”, leciał rozwartą stroną do przodu. Od spodu widać było blade światełka. Tego typu relacje każą zastanowić się, czy wiązanie ich z tajnymi testami wojskowymi nie jest naciąganiem rzeczywistości.
____________________
INFRA
Niezwykle interesującą obserwacją NOL podzielił się z nami pan Piotr Ś. z Wielkopolski, który dokonał jej w sierpniu 2002 r., przebywając u znajomych w Szczuczynie k. Grajewa (podlaskie). Jak twierdzi, wyszedłszy na papierosa z dwiema innymi osobami, spostrzegł przelot zagadkowej maszyny. 36-letni wówczas mężczyzna od razu był pewien, że ma do czynienia z wytworem techniki. Tylko nie wiadomo czyim…
Pan Piotr relacjonował: „Odruchowo spojrzeliśmy w niebo, aby zobaczyć, jaka pogoda będzie w dzień. Ostatnie dni padał deszcz. Na niebie wyraźnie było widać chmury typu stratocumulus, pokrywające całe niebo. Nad nami zarysowała się przerwa pomiędzy chmurami, tak że było widać gwiazdy. W pewnym momencie w tej wolnej od chmur przestrzeni pojawił się obiekt latający w formie geometrycznego złamanego skrzydła, oświetlony punktowo jednorodnymi białymi światłami.
Jego wnętrze było czarne i nie przepuszczało światła gwiazd. Obiekt poruszał się wolno z zachodu na wschód, ramionami do przodu. Po kilkudziesięciu sekundach zniknął z pola widzenia, za chmurami. Moją obserwację potwierdziły osoby towarzyszące, które widziały to samo. Wielkość NOL trudno ustalić bez punktu odniesienia. Odniosłem wrażenie, że leci bardzo wysoko. Minimalna wysokość lotu od ziemi, na podstawie wysokości chmur, to 10 tys. metrów. Przy tej wysokości obiekt musiałby mieć wielkość 10 samolotów pasażerskich.”
Latający tytan
Relacja pana Piotra Ś.
Poproszony o rozszerzony opis obiektu, pan Piotr stwierdził: „Na każdym rogu było białe światło – mocne, jaskrawe i jaśniejsze od światła gwiazd. […] Było wyraźnie widać, że kąty w tym obiekcie są kątami prostymi. […] Wszystkie światła były rozmieszczone symetrycznie, a wewnątrz było widać, że obiekt jest całkowicie czarny.
Wiedziałem, że ten obiekt za jakiś czas, krótki czas, zniknie za chmurami, dlatego starałem się zaobserwować jak najwięcej szczegółów – zapamiętać ten krótki widok, żebym mógł go odtworzyć potem sobie na rysunku. [Rysunek pana Piotra w nagłówku.] Obiekt poruszał się bardzo wolno. Leciał z zachodu na wschód, ramionami rozwartymi do przodu, tak jakby wbrew naszej logice, że ‘ostrym czubkiem leci się do przodu’.
No i niestety, po krótkim czasie zniknął. […] Zrobiło to na mnie ogromne wrażenie. […] Opowiadałem o tym zdarzeniu przez wiele lat różnym ludziom i znam reakcje – są bardzo sceptyczni. Mówią na przykład: ‘To na pewno był klucz samolotów!’ Może i byłoby to technicznie wykonalne, ale pod warunkiem, że te […] samoloty leciałyby bez silnika i do tego musiałyby mieć rozciągnięte ‘tworzywo’ między sobą, żeby zasłaniało światło gwiazd.”
Nowa kategoria obserwacji?
Obserwacja pana Piotra wpisuje się w ciąg innych bardzo podobnych przypadków. W ciągu ostatnich lat odnotowaliśmy ich kilka i wszystkie dotyczą niezidentyfikowanych obiektów przypominających kształtem „bumerang” lub literę „V”, których głównym wyróżnikiem są ogromne rozmiary. Obiekty te poruszały się w absolutnej ciszy, zwykle na dużych wysokościach, posiadały oświetlenie, a także (według niektórych świadków) pewną formę maskowania.
Oto kilka tego typu zgłoszeń, które trafiły do nas lub naszych przyjaciół w ubiegłym dziesięcioleciu:
Sandomierz, 31 października 2008: Architekt Piotr G., wychodząc z domu rodziców przy ul. 15 sierpnia, obserwuje szybko poruszający się po niebie ogromny obiekt w kształcie „bumerangu”, podświetlony od spodu biało-czerwonymi światłami. Mężczyzna zauważył go przypadkowo. Jak twierdził, NOL był definitywnie tworem jakiejś techniki: „Krawędzie obiektu były lekko rozmyte, jakby zamaskowane. Substancję, z której były ‘zrobione’ porównać mogę do falującej brudnej zmąconej wody. Natomiast korpus obiektu wydawał się być otoczony ‘polem siłowym’ lub ‘mgłą’ w kolorze biało-czerwonym” – mówił świadek. Obserwacja trwała zaledwie kilka sekund. (Więcej…)
Aarhus (Dania), listopad 2008: Pani K. C. – Polka zamieszkała w Aarhus (drugim co do wielkości mieście Danii) relacjonowała, że gdy wyszła na zewnątrz by zapalić papierosa dostrzegła przelot ogromnego obiektu w kształcie „bumerangu”, który przepływał po niebie w absolutnej ciszy: „Ogrom tego obiektu określony był światłami, które posiadał na swoich brzegach. Nie było to pojedyncze światła, tylko coś, jak iluminacja – luminescencja czy jakby to określić… Obiekt mógł równie dobrze znajdować się na wysokości trzystu, tysiąca lub trzech tysięcy metrów. Wielkość obiektu, na podstawie konturów – przynajmniej dobre boisko sportowe. Poruszało się to niesamowicie wolno. Prawdopodobnie nadleciało z kierunku wschodniego i zmierzało w kierunku zachodnim. Było to na pewno ciało stałe, niemniej jego konsystencja przypominała jakby szkło, galaretę – coś, co się ruszało, było oświetlone, tyle że nie punktowo” – mówiła. (Więcej…)
Rzeszów, 6 listopada 2002: Małżeństwo z dzielnicy Nowe Miasto obserwuje z balkonu obiekt przelatujący w odległości ok. 2 km, na północ od nich. Świadkowie relacjonowali, że NOL miał kształt lotni – „trójkąta, leciał szybciej niż samolot odrzutowy, szybciej niż satelita. Rozpiętość skrzydeł obiektu odpowiadała średnicy księżyca w pełni będącego już wysoko po wschodzie. Zjawisko to miało postać ‘mglistą’ lub srebrną, nie było zbyt jasne.”
Do tego dochodziły obserwacje mniejszych obiektów o podobnych kształtach. Przykładowo w Kowalach Oleckich (warmińsko-mazurskie) 21 sierpnia 2009 r. zaobserwowany został obiekt w kształcie litery „M” (lub „W”), opisany przez świadka jako czarny i zupełnie płaski. Z kolei w Wikowie (śląskie) w 16 września 2010 r. jadący drogą A1 świadkowie obserwowali przelot trójkątnego obiektu, na którego spodniej stronie widać było pewne „nieregularności” oraz trzy „dysze” ze światłami.
Obserwacjom latających trójkątów i bumerangów towarzyszą zwykle hipotezy o ich ziemskim pochodzeniu. Najczęściej upatruje się w nich tajnych bądź prototypowych maszyn wojskowych. Na ile to jednak możliwe w przypadku obiektów o ogromnych rozmiarach, jak w obserwacji pana Piotra?
Kilka ważnych pytań
Bumerang znad Lubbock (1951)
Opisy świadków z Sandomierza, Aarhus i Szczuczyna wskazują, że obiekty te, choć wydawały się wytworami techniki, posiadały rozmiary w praktyce nieosiągalne dla ziemskich maszyn. Co ciekawe, jedno z pierwszych doniesień o podobnej charakterystyce pochodzi z sierpnia 1951 r., kiedy w mieście Lubbock (Teksas) zaobserwowano latający „bumerang” posiadający na powierzchni liczne punktowe światła.
Sprawę z Lubbock, którą zajęły się nawet Siły Powietrzne USA, od wydarzeń wspomnianych przez nas dzieli pół wieku. Jeśli mają rację zwolennicy hipotezy o wojskowym pochodzeniu tego typu obiektów, należy przyjąć, że były one znane już po II Wojnie Światowej, co w świetle historii lotnictwa wydaje się mało możliwe. Skoro były to tajne projekty, dlaczego nigdy nie widziano ich w akcji? Dlaczego też ich nie odtajniono, jak wielu innych maszyn, które wcześniej były niejawnymi konstrukcjami? To nie jedyne problemy z gigantycznymi obiektami UFO. Pojawiają się też inne pytania, na które brak odpowiedzi.
Pierwsze wiążą się z technologiami i środkami, które pozwalałyby na stworzenie obiektów o takich osiągach (przypomnijmy, że poruszały się one w zupełnej ciszy). Drugi problem to przeznaczenie takich obiektów, gdyż wydaje się, że ogromne rozmiary wykluczałyby tego typu maszyny z wszelkich zadań wojennych, czyniąc je łatwym celem. Trzecia sprawa to problem pojawiania się tego typu obiektów w pobliżu dużych miast, czego przykład mamy w powyższych przypadkach. Okazuje się, że to kolejny cios dla hipotezy o wojskowym pochodzeniu takich maszyn. Nie chodzi tu tylko o zdemaskowanie się, ale również zagrożenie, które stwarza przelot takiego obiektu – nie tylko dla mieszkańców, ale i ruchu powietrznego. (Wyobraźmy sobie na przykład, że tego typu pojazd ulega katastrofie z powodów technicznych…)
Jeśli świadkowie się nie mylą, mamy do czynienia z nowym unikalnym rodzajem obserwacji obiektów UFO, które bezsprzecznie są rodzajem nieznanej technologii, łamiącej wszelkie możliwe obostrzenia techniczne i konstrukcyjne. Choć nie da się ukryć, że mniejsze „latające trójkąty” mogą być maszynami wojskowymi, ich gigantyczni „bracia” kierują naszą uwagę w stronę bardziej egzotycznych hipotez…
* * * * *
Jeśli byli państwo świadkami podobnego zdarzenia, prosimy o kontakt listowny na adres e-mail infra@epoczta.pl
Graf. w nagłówku: Rysunek pana Piotra Ś. przedstawiający obiekt widziany nad Szczuczynem / Archiwum infra.org.pl