45 lat temu w pobliżu rybackiej osady Shag Harbour doszło do „twardego lądowania” zagadkowego obiektu latającego. Przybyli na miejsce policjanci widzieli, że jeszcze przez jakiś czas unosił się on na wodzie, po czym prawdopodobnie zatonął. Wezwani na miejsce nurkowie oficjalnie nie znaleźli na dnie żadnych pozostałości. A nieoficjalnie…
____________________
MUFON CANADA
Przypadek z Shag Harbour to jeden z ważniejszych incydentów z udziałem obiektu UFO, jaki miał miejsce w Kanadzie. Często porównuje się go do słynnej historii z Roswell, ale wydarzenie to ma coś, czego brak w legendarnym przypadku z 1947 r. – oficjalną dokumentację.
Za wydarzeniem z Shag Harbour ciągnie się długi „papierowy” ślad różnego rodzaju akt rządowych i wojskowych. Po zapewnieniach, że nie zdarzyło się tam nic ciekawego, o sprawie zapomniano na 26 lat. „Na wierzch” wyciągnął ją po raz kolejny Christopher Styles – badacz UFO z Halifax, członek organizacji MUFON, dla którego było to pierwsze tego typu dochodzenie.
Nocą 4 października 1967 r., krótko po 23., nad niewielką osadą rybacką Shag Harbour (prowincja Nowa Szkocja) widziano UFO o średnicy ok. 20 m. Obiekt, na którym widniały cztery jasne i błyskające w określonej sekwencji światła, nachyliwszy się pod kątem 45 stopni, szybko kierował się w stronę wody. Po zderzeniu pojawił się błysk i donośny huk. Na komendzie Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP) w Barrington Passage rozdzwoniły się telefony, jednak żaden ze świadków zdarzenia nie wspominał o „UFO”. Większość wierzyła, że w zatoce doszło do katastrofy lotniczej i niezbędna może być fachowa pomoc.
Na wybrzeżu zjawili się wkrótce trzej funkcjonariusze – kpr. V. Werbicki i cst. (konstabl) Ron O’Brien z Barrington Passage, którzy zbliżali się do miejsca od wschodu, podczas gdy cst. Ron Pond, który w tym czasie patrolował drogę numer 3, jechał do Shag Harbour od zachodu, co pozwoliło mu widzieć ostatnie momenty obiektu w locie. Jak mówił, po charakterystyce lotu i układzie świateł uznał, że nie może być to zwykła maszyna.
Shag Harbour leży na południu Nowej Szkocji – wschodniej prowincji Kanady, w Zatoce Maine. Shelburne to miejsce, w pobliżu którego prowadzono rzekomą akcję nadzorowania spoczywających na dnie dwóch obiektów. Z kolei w okolicach Woods Harbour 11 października 1967 r. dokonano kolejnej serii obserwacji UFO, która – jak mniemają niektórzy – spowodowana była przez obiekty, które ewakuowały się z morskiego dna (graf.: OTRS/CC).
Kiedy wszyscy trzej funkcjonariusze spotkali się na brzegu, UFO wciąż unosiło się na wodzie w odległości ok. 800 m. od nich. Emitowało bladożółte światło i oddalając się w głąb zatoki pozostawiało po sobie pas żółtej, gęstej piany. Ani Centrum Zarządzania Kryzysowego w Halifax, ani pobliska placówka NORAD (Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej) w Baccaro nie odnotowały żadnych informacji o zaginionym samolocie. Cst. Pond relacjonował również, że podczas unoszenia się na powierzchni wody obiekt „zmienił kształt” i wydawał mu się „czymś nieznanym”.
Miejscowi świadkowie potwierdzili szczegóły podane przez Ponda. Na miejsce katastrofy wezwano znajdującą się w pobliżu łódź Straży Przybrzeżnej oraz kilka kutrów, jednak nim dotarły na miejsce, obiekt znikł – prawdopodobnie poszedł na dno. Z miejsca, gdzie zatonął nadal wydobywała się żółta piana, której towarzyszył siarkowy odór. Jej plama miała rozmiary 36 x 100 m. Poszukiwania trwały do 3:00 następnego dnia, a z nastaniem świtu były kontynuowane. Wszyscy byli przekonani, że „coś” niezidentyfikowanego ewidentnie poszło pod wodę.
Następnego dnia po incydencie do Kwatery Głównej Kanadyjskich Sił Zbrojnych w Ottawie przesłano na ten temat raport. Po konsultacjach z NORAD – em, Dowództwo Marynarki poproszono o niezwłoczne przeprowadzenie podwodnego rekonesansu. Od 8 października siedmiu nurków z HMCS Grandby przeszukiwało dno morskie w miejscu domniemanego zatonięcia obiektu. 9 października odwołano akcję z powodu „zerowych rezultatów”, co spowodowało również osłabnięcie zainteresowania mediów.
Sprawę z Shag Harbour oznaczono numerem „34” w Raporcie Komitetu Condona – owocu prac grupy dochodzeniowej sformowanej na Uniwersytecie Colorado i finansowanej przez Amerykańskie Lotnictwo, której głównym celem było „rozprawienie się” z zagadką UFO. Amerykańscy badacze zainteresowali się nią dzięki Jimowi Lorenzenowi z organizacji ufologicznej APRO. Dr Levine, wyznaczony z ramienia komitetu do zbadania przypadku, ograniczył swoje wysiłki śledcze do wykonania dwóch telefonów do Kanadyjczyków (do Dowództwa Marynarki i rzecznika RCMP). Levine doszedł do wniosku, że sprawa nie jest warta uwagi, gdyż poszukiwania nie przyniosły żadnych rezultatów. Był to kolejny powód spadku zainteresowania sprawą, która ożyła ponownie dopiero w 1993 r.
Chris Styles – zainspirowany działalnością Leonarda Stringfielda i Stantona Friedmana – poczuł, że ponowny wgląd w archiwa sprawy z Shag Harbour może przynieść ciekawe rezultaty. Przy skromnym wsparciu Funduszu ds. Badań UFO i poparciu ze strony Friedmana i Dona Berlinera, Styles rozpoczął analizę dokumentów i relacji świadków wydarzeń z października 1967 r.
Jak wspomniano, dzwoniący na komendę w Barrington Passage świadkowie nie mówili o „UFO”. Określenie to pada dopiero w dokumentach RCMP, NORAD, Kanadyjskich Królewskich Sił Powietrznych (RCAF) i Straży Przybrzeżnej. Relacje świadków nie były przerysowane i wypełnione fantastycznymi wątkami. Najbardziej wartościowe pochodziły od wojskowych zaangażowanych w akcję poszukiwawczą.
Gazeta Chronicle Herald w wydaniu z 7 października 1967 r. pyta, czy w sprawie UFO z Shag Harbour może kryć się coś konkretnego. Po odwołaniu podwodnych poszukiwań z powodu braku rezultatów, media straciły zainteresowanie sprawą.
Znaczna część dokumentacji przypadku – w tym rozkazy i komunikacja między Centrum Dowodzenia a bazami wojskowymi – została odtajniona i udostępniona w Kanadyjskich Archiwach Narodowych w zestawie dokumentów RG 77. Wyłaniający się z nich obraz wskazuje, że próby poszukiwań obiektu o możliwie pozaziemskim pochodzeniu traktowano bardzo poważnie.
Niecodzienne przypadki spotkań z UFO w Kanadzie, takie jak sprawa z Shag Harbour czy Falcon Lake (gdzie po spotkaniu z dziwnym obiektem poparzeń ciała doznał polski imigrant, Stefan Michalak) spowodowały, że temat trafił do ministra obrony, Leo Cadieux. Po szerokich konsultacjach, dr H. Sheffer – szef Sztabu Obrony i sztab projektu „AIR DESK” (kanadyjskiego odpowiednika „Projektu Blue Book” – programu badań nad UFO prowadzonemu przez Amerykańskie Lotnictwo w okresie 1952 – 1969), zadecydowali o przekazaniu spraw związanych z obserwacjami UFO do Narodowej Rady Badawczej. Styles zyskał dostęp do listu sygnowanego przez ministra obrony, wysłanego do dyrektora Komitetu Doradczego ds. Badań Naukowych i Przemysłowych, w którym padają słowa, iż rząd Kanady wyraża wiarę „w posiadanie przez niezidentyfikowane obiekty pozaziemskie technologii, która mogłaby znacznie przyczynić się do badań naukowo – technicznych”.
W noc, gdy doszło do upadku obiektu w Shag Harbour we wschodniej Kanadzie dokonano kilku godnych uwagi obserwacji UFO. Załoga jednostki M. V. Nickerson, która prowadziła połów w rejonie Sambro, donosiła o napotkaniu czterech unoszących się nad wodą obiektów, których obecność potwierdził radar. Tego dnia UFO widzieli również 12 – letni Darrel Dorey i R. Grandy Irwin – sprzedawca ubezpieczeń z Shelburne. Podczas lotu między Sherbrooke a St. Jean, załoga samolotu należącego do Air Canada odnotowała aktywność NOL, która została oficjalnie zarejestrowana w lotniczej dokumentacji. Miało to miejsce na kilka godzin przed upadkiem nieznanego obiektu do wód Shag Harbour.
Raporty prasowe pojawiające się po odwołaniu poszukiwań wskazywały, że wojsko nadal było zainteresowane wyjaśnieniem tej sprawy. Na początku listopada pojawiła się niezwykle ciekawa informacja, którą przedrukowała część regionalnej prasy. Artykuł, przypisywany mjr Victorowi Eldridge’owi, nosił tytuł „Wojsko chce zgłaszania obserwacji UFO”. Styles odkrył, że człowiek ten pełnił wiele funkcji – był radnym w Yarmouth, a także publicystą od tematów wojskowych. Przez czas badania incydentu z Shag Harbour działał on również jako główny oficer zarządzający w bazie wojskowej CFS Barrington w Bacarro (Nowa Szkocja).
Placówka ta odgrywała główną rolę w planach poszukiwania obiektu. Styles odkrył, że Eldridge był jedyną osobą spośród grona policjantów i żołnierzy, którzy nie pamiętali absolutnie nic o incydencie z 4 października. Jego postawa była szczególnie dziwna w świetle zachowanych dokumentów. Policyjny raport z listopada 1970 r. wspominał, że oficer z bazy Barrington, płk Rushton, zażądał od komendy w Barrington Passage kopi raportu dotyczącego zaobserwowania UFO przez braci Smith.
Choć mjr Eldridge „nie pamiętał”, aby baza kiedykolwiek zajmowała się przypadkami UFO, w rozmowie telefonicznej ze Stylesem w 1993 r. powiedział, że „nie były to sprawy warte dziennikarskiego śledztwa”. Przed dochodzeniem przeprowadzonym przez ufologa niewiele wiadomo było też o roli jaką w sprawie Shag Harbour odegrał ojciec Michael Burke – Gaffney. Ten nieżyjący już jezuita pracował jako astronom w St. Mary’s University w Halifax. Mało kto wie jednak, że o. Burke – Gaffney współpracował z Narodową Radą Badawczą i rządem kanadyjskim w temacie UFO. W dokumentacji odnaleźć można prośby o przesyłanie do Ottawy próbek fizycznych śladów pozostawionych przez lądujące NOL. Mimo swego dużego zaangażowania w ufologię, jezuita określał się jako człowiek, którego „mdli, gdy słyszy o niezidentyfikowanych obiektach”.
Najbardziej intrygującym elementem ze śledztwa Stylesa jest historia o próbie wyciągnięcia z dna obiektu, który znaleziono… 40 km od miejsca upadku UFO w Shag Harbour, niedaleko miejscowości Shelburne. Niestety, badanie tej historii natrafiło na poważne przeszkody i brak na to bezpośredniego potwierdzenia w dokumentacji. Istnieją jednakże źródła potwierdzające wersję, że podjęto druga próbę poszukiwawczą w miejscu oddalonym od Shag Harbour. Źródłem tej historii byli wojskowi, którzy prosili o zagwarantowanie anonimowości.
Tablica wskazująca drogę do miejsca, gdzie późną nocą 4 października 1967 r. obserwowano dryfujący na wodzie i delikatnie świecący obiekt (za: theufochronicles.com).
Historia ta, w przeciwieństwie do innych opowieści o katastrofach UFO, kończy się czymś, co można uznać za „szczęśliwe” wydarzenie. Po tym, jak wojskowe jednostki wytropiły zatopione UFO i rozpoczęły jego tygodniowy nadzór okazało się, że pojawił się obok niego drugi obiekt – jak wierzono, udzielający mu pomocy technicznej. Według informacji, część jednostek obserwujących podwodne obiekty oddelegowano do misji mającej na celu przechwycenie radzieckiej łodzi podwodnej, która naruszyła limit terytorialny (być może chcąc zbliżyć się do tego, co spoczywało w okolicach Shelburne). Kiedy ogłoszono alarm, oba niezidentyfikowane obiekty zaczęły się oddalać w kierunku Zatoki Maine, gdzie rzekomo wystrzeliły ponad taflę wody i odleciały. Zdarzenie datowane na 11 października było przyczyną drugiej serii obserwacji UFO w okolicach Shag Harbour.
Chris Styles mówi, że chce uniknąć porównań z innymi rzekomymi katastrofami UFO i legendami, które narosły wokół nich: – Scenariusze katastrof, jak wiele innych aspektów UFO, oferują możliwość lepszego zrozumienia natury tego zjawiska. Musimy być jednak w stanie pogodzić się z każdym wyjaśnieniem – mówi.
Sprawa z Shag Harbour nie została zamknięta i mówiąc szczerze, jest to dość „nowy” przypadek. Wielu świadków przesłuchano dopiero w latach 90 – tych. Nadal jednak brakuje kilku elementów układanki. Być może są gdzieś ludzie, którzy je posiadają…
Autor: MUFON Canada
Źródło: ufoevidence.org
Rys. w nagłówku: Hal Crawford, Zdarzenie w Shag Harbour (fragm.), [w:] Canadian UFO Report.