Przedstawiciele Brazylijskiego Magazynu Ufologicznego przeprowadzili wywiad z bryg. J. C. Pereirą – jednym z najwyższych przedstawicieli armii tego kraju, który otwarcie mówi o problemie wojskowej dokumentacji związanej z przypadkami UFO, w tym sławnej Operacji Spodek. Gorąco polecamy materiał, który pozwala na zapoznanie się z wieloma brazylijskimi przypadkami obserwacji UFO, m.in. inwazji nad Para, „nocy UFO” z 1986, a także przybliża postać płk Hollandy.
(Poniżej znajduje się polskie tłumaczenie pierwszej części wywiadu z Jose Pereirą. Specjalnie dla naszych czytelników uzupełniliśmy go krótkimi relacjami dotyczącymi omawianych incydentów związanych z obserwacjami UFO nad Brazylią)
Początki
W czasie pierwszego oficjalnego spotkania między członkami Brazylisjkiego Komitetu Ufologicznego (CBU) a przedstawicielami Sił Powietrznych Brazylii, które miało miejsce 20 maja 2005 w siedzibie Dowództwa Obrony Powietrznej Brazylii (Comdabra), brygadier Jose Carlos Pereira – były dowódca jednostki (kierujący nią w latach 1999 – 2001), wykazywał specjalne zainteresowanie tematem UFO. Pod koniec spotkania sam towarzyszył ufologom w drodze do drzwi wyjściowych, a po otrzymaniu kilku kopii brazylijskiego magazynu ufologicznego, oświadczył:
– Dziękuje wam za ten podarunek, ale musicie wiedzieć, że zawsze kupuje magazyn w kioskach w Brasili.
[W armiach lotniczych krajów Południowej Ameryki jak Argentyna i Brazylia brygadier (brigadiero) jest odpowiednikiem generała.]
Nieformalnie i bez żadnych ogródek Pereira wyjawił im, iż jest zainteresowany zjawiskiem UFO i posiada na ten temat wiele informacji.
Brygadier Pereira uważany jest przez brazylijskich ufologów za jednego z najwyższych przedstawicieli władz, który posiada materiały i informacje odnoszące się do istnienia NOL, nie mówiąc jednak otwarcie o ich pozaziemskim pochodzeniu. Brazylijski Komitet Ufologiczny (CBU) w czasie II fazy kampanii dotyczącej odtajnienia informacji o UFO o nazwie „UFOs: Liberdade de Informaçao Já” („UFO: Natychmiastowa Wolność Informacji”), zdecydował się zaprosić go na spotkanie i rozmowę, choć bez gwarancji, iż przyjmie on to zaproszenie.
Zdziwienie badaczy było duże, kiedy Pereira nie tylko przyjął zaproszenie, ale i zgodził się na wywiad, w którym opowiada o wydarzeniach związanych z UFO w Brazylii. Do spotkania doszło 8 marca b.r. w Brasilii. Stało się ono także niezwykłą okazją dla ufologów, aby poznać opinie wojskowego na ten temat. Co więcej, była to także możliwość poznania opinii o różnych aspektach zjawiska UFO dotyczących jego związków z Lotnictwem, bezpieczeństwem narodowym i reakcjami ze strony wojska.
– Będę dostępny dla ufologów i będzie to dla mnie przyjemność spotkać się z nimi – powiedział Pereira przyjmując zaproszenie. Zawsze szanowałem ich pracę i pragnę przyłączyć się do ruchu, jakiemu przewodzą, którego celem jest ujawnienie informacji o UFO w Brazylii – powiedział bryg. Pereira.
Potrzeba otwarcia archiwów
Dla ufologów oznaczało to nie tylko możliwość zapoznania się z ideami jednej z najbardziej interesujących postaci w brazylijskim wojsku, ale także nakłonienie go do przyłączenia się do kampanii odtajnienia informacji.
– W Brazylii nadszedł czas ujawnienia wszystkich sekretów na ten temat, z każdej bazy lotniczej. Będę pracował nad tym, aby doszło to do skutku – oświadczył.
Pereira w czasie rozmowy z przedstawicielami Brazylijskiego UFO Magazynu (fot. Brazilian UFO Magazine)
Podczas wywiadu, w którym padło ponad 100 pytań, Pereira wykazał poważne podejście do tematu UFO i badań nad nim. Przekazał on swym rozmówcom z brazylijskiego magazynu ufologicznego, A.J. Gevaerdowi, Roberto Affonso Beckowi oraz Fernando de Aragao Ramalho, wiele istotnych informacji.
Pereira mówił otwarcie na wszystkie tematy, nie odmawiając odpowiedzi ani na żadne z nich.
– Zamierzam powiedzieć o tym mym mundurowym kolegom i dowiedzieć się o dokładnych nastrojach w dowództwie i bazach wojskowych, aby skłonić niektórych z nich do współpracy z wami.
W czasie rozmowy Pereira opowiadał o bezpieczeństwie brazylijskiej strefy powietrznej, szkodach jakie niezidentyfikowane obiekty wyrządzają ludziom, tzw. Oficjalnej UFO – Nocy w Brazylii, „Operacji Spodek” (Operaçao Prato) oraz jej dowódcy, a także opisał kilka zdarzeń, o których wcześniej nikt nie wiedział.
– Płk Uyrange Hollanda, dowódca Operacji Spodek, był poważnym i obiektywnym człowiekiem, ciężko pracującym i szanowanym przez wszystkich – powiedział na jego temat Pereira potwierdzając to, co brazylijscy ufolodzy wiedzieli, choć nie mieli okazji przyznać. Operacja Spodek przyniosła skutek w postaci ponad 2.000 stron dokumentacji, a także 500 zdjęć/rysunków oraz 16 godzin nagrań. W odniesieniu do przypadku z Varginha oświadczył on jednak, że nie wie nic poza tym, co donosiły media. Zdawał się mówić szczerze, gdyż przypadkiem tym zajmował się zupełnie inny wydział.
Incydent w Varginha
Miał miejsce na początku 1996 roku. Wtedy to w mieście Varginha (120.000 mieszkańców) położonym w stanie Minas Gerais doszło do serii niezwykłych zdarzeń, które rozpoczęły się wraz z obserwacją niezidentyfikowanego obiektu unoszącego się nisko nad ziemią, który zdawał się być uszkodzony. Wkrótce potem wojsko i strażacy rozpoczęli poszukiwania jego pasażerów, którzy jak się okazało rozproszyli się po mieście i jego okolicach. Systematycznie były one wyłapywane przez funkcjonariuszy, przy czym jeden z nich zapłacił za to wysoką cenę.
Świadkowie mówili, iż istoty te mierzyły od 90 do 120 cm wzrostu, miały ciemnobrązową skórę, duże trójkątne głowy z osadzonymi na nich wyrostkami przypominającymi „rogi” oraz wielkie czerwone oczy. Do historii przeszło już pamiętne spotkanie trzech dziewcząt z Varginha z prawdopodobna istotą pozaziemską. Historia odbiła się szerokim echem na całym świecie. Chętnym do zapoznania się z nią przedstawiamy następujące artykuły: „Incydent w Varginhii – 10 lat później” oraz „Varginha: Nowe fakty”.
(INFRA)
Życie i kariera
Brygadier Jose Carlos Pereira urodził się w Salvador, by w 1958 r. wstąpić do Brazylijskiego Lotnictwa (FAB), przechodząc na emeryturę w lipcu 2005 po długoletniej karierze, w czasie której piastował najważniejsze stanowiska w hierarchii lotnictwa wojskowego. Pereira był także pilotem odrzutowców oraz samolotów transportowych i m.in. spadochroniarzem.
Pereira był oficerem operacyjnym i dowódcą jednostki szkolenia pilotów odrzutowców, dowódcą baz wojskowych, pełniąc funkcję także w sektorze operacyjnym i kadrowym. Był również urzędnikiem w kancelarii brazylijskiego prezydenta oraz pracownikiem wywiadu w Interamerykańskiej Radzie Obrony z siedzibą w Waszyngtonie. Pereira był także szefem ds. logistyki i mobilizacji w sztabie głównym Brazylijskich Sił Zbrojnych, kierował brazylijską Akademią Lotniczą (AFA), a także pełnił funkcję Generalnego Dowódcy Operacji Powietrznych.
Przez ostatnie 10 lat, Jose Carlos Pereira piastował funkcję w Brazylijskich Siłach Powietrznych, odpowiadając za pracę 13 generałów i 27.000 podwładnych. Od 1999 do 2001 był głównym dowódcą Operacji Powietrznych i kierował Dowództwem Obrony Przestrzeni Powietrznej – organu nazywanego „brazylijską strefą 51”. Widzimy, iż nie jest przesadą nazywanie go szafarzem tajemnic związanych ze zjawiskiem UFO. 27 marca 2006 Pereira przeszedł na emeryturę.
Brazylijscy ufolodzy uważają, iż oświadczenia Pereiry mogą mieć znaczy wpływ na kampanie związaną z odtajnieniem informacji o UFO. Nigdy wcześniej wojskowy tej rangi nie mówił otwarcie o UFO i to nie tylko w Brazylii, ale i innych krajach. Pierwszym był Uyarange Hollanda. Teraz w jego ślady idzie Pereira. Dla ufologii, szczególnie brazylijskiej, oświadczenia Pereiry mogą być tak ważne, jak informacje uzyskane od tego pierwszego.
Operacja Spodek
W ramach Operacji Spodek (port. Operaçao Prato) kpt. Hollanda (na zdjęciu obok) wysłany został do prowincji Para w celu zbadania tajemniczego zjawiska, które miejscowi nazywali „chupa-chupa”. Nie chodziło tu jedynie o wzmożoną ilość obserwacji, ale o coś znacznie bardziej tajemniczego i niepokojącego, gdyż obiekty te stanowiły zagrożenie dla miejscowej ludności. Zarówno świadkowie, jak i badacze nie mieli pojęcia o tym, co działo się tam na przełomie 1977 i 1978 roku.
Władze dobrze wiedziały o panice, jaką obiekty (o zróżnicowanym wyglądzie zewnętrznym) siały wśród miejscowej ludności, która samoorganizowała się w celu obrony przed nimi. Przyznał to także sam Hollanda, wyznając Brazylijskiemu Magazynowi Ufologicznemu:
– Zawsze mówiliśmy im [mieszkańcom]: „nie strzelać”. Pewnego razu silne światło skierowane zostało na jednego stolarza. Miał on 50 lub 60 lat. Wziął strzelbę i wystrzelił w kierunku obiektu. Światło otoczyło go i przewróciło na ziemię, paraliżując go. Przez 15 dni nie mógł się prawie poruszać, przy czym pierwszego dnia po incydencie nie ruszał się wcale. Mógł mówić, widzieć i słyszeć, ale nie ruszać się.
Pojawiające się w okolicy obiekty mieszkańcy nazwali „chupa-chupa” – „wysysaczami”. Jedna z miejscowych lekarek opowiedziała o 40 przypadkach poparzeń okolicznej ludności spowodowanej działaniem obiektów, które według niektórych świadków wydawały się być pilotowane przez niewysokie istoty o wzroście ok. 1.20 – 1.30 m.
Jeden z najbardziej interesujących przypadków związanych z „chupa-chupa” stał się udziałem Claudomiry Paixao. Mieszkanka Baia do Sol powiedziała, iż nocą 18 października 1977 roku, w okno jej domu zaświeciło silne światło.
– Powietrze stało się gorące. Początkowo światło było zielone, dotknęło mej głowy i twarzy. Obudziłam się, zaś światło zmieniło kolor na czerwony. Dostrzegłam postać przypominającą mi nurka, która miała w ręce urządzenie przypominające pistolet. Skierował on je w moim kierunku, zaś przedmiot błysnął trzykrotnie, jak gdyby wystrzeliwał w kierunku mej klatki piersiowej. To nie bolało, lecz przypominało ukłucia. Myślę, że pobierali mi krew. Byłam przerażona. Nie mogłam nawet poruszyć nogami. Jej relacja okazała się bardzo ważna, ponieważ w wielu przypadkach dochodziło do podobnych zajść związanych z paraliżowaniem świadka i pobieraniem krwi. Hollanda w wywiadzie dla UFO Magazynu przekazał im swe własne zdanie na ten temat, do którego doszedł po przesłuchaniu świadków i zapoznaniu się z opiniami ekspertów.
– Istoty kosmiczne zwane przez miejscowych „chupa-chupa” nie atakowały ludzi, a jedynie „zbierały próbki”. Pojawiały się one w przestrzeni powietrznej w grupach rozpoczynając od Maranhão, potem Colares, Marajó, Monte Alegre, Santarém, Manaus. Wydawało się, iż robią to według określonego planu – powiedział dodając, że lotnictwo wydawało się nie być zainteresowane zjawiskiem.
Otwartość Hollandy w kwestii zjawiska UFO i jego związków z wojskiem oraz udostępnienie przez niego oficjalnych materiałów Operacji Spodek miały tragiczny finał. W 1997 znaleziony został martwy w łazience w swym domu. Powiesił się na pasku swego szlafroka.
Sam Hollanda również był świadkiem bliskiego spotkania z istotą pozaziemską w czasie Operaçao Prato. Opisane jest to w dalszej części wywiadu.
(INFRA)
WYWIAD Z BRYG. JOSE CARLOSEM PEREIRĄ
UFO Magazyn: Jest pan jedyną z osób z kręgu wojska, która otwarcie mówi o UFO w mediach. Udzielił pan kilku wypowiedzi w sposób otwarty i naturalny podchodząc do zjawiska. Co powoduje takie podejście do sprawy?
Jose Pereira: Uważam, że wiąże się to z osobistymi przekonaniami. Myślę, że nie powinny istnieć tematy, o których społeczeństwo nie wie. Twierdzenie to może wydawać się nieskromne i dziwaczne, ale zjawisko to musi zawsze być sprawdzane i badane. Galileusz, Kopernik i wielu innych naukowców mieli podobne zdanie. Uważam zatem, że żadna jednostka ani instytucja nie ma prawa wstrzymywać dyskusji na jakikolwiek temat, bez znaczenia czy chodzi o problem natury naukowej, politycznej, społecznej czy religijnej. Nie chodzi tu jedynie o ufologię, którą uważam za dział nauki. Jest to mój osobisty punkt widzenia.
UM: Powiedziano, że to pan posiada klucz to sejfu, w którym trzyma się tajemnice odnośnie UFO, w tym dokumenty, zdjęcia i filmy wykonane w różnych okolicznościach przez funkcjonariuszy na służbie w różnych bazach wojskowych. Niektóre zarejestrowano w czasie Operacji Spodek, inne przypadkowo. Co mogą nam ujawnić te tajemnice?
JP: Jestem człowiekiem poświęcającym się nauce, myślę w sposób naukowy. Jeśli prezentuje się pogląd, jakoby istoty pozaziemskie odwiedzały nas i badały, dopuszczały się czynności, których my nie rozumiemy, jednocześnie wychodzi się naprzeciw nauce, bo jak wiadomo w naszym Układzie Słonecznym poza Ziemią życie nie istnieje.
UM: A co jeśli weźmiemy pod uwagę cywilizacje, które wypracowały znacznie bardziej zaawansowaną technologię niż my?
JP: Analizuję zjawisko przy pomocy wiedzy jaką posiadamy na dzień dzisiejszy, biorąc pod uwagę obecny stan nauki. Jeśli analizujemy je w ten sposób, wszelkie możliwości związane z odwiedzinami z kosmosu należy odrzucić.
UM: Czy zrozumienie tej sytuacji leży poza naszymi możliwościami?
JP: Punktem wyjścia jest nasza technologia i jej możliwości poznawania wszechświata. Nie twierdzę wcale, iż niemożliwe jest, iż gdzieś jeszcze istnieć mogą cywilizacje przewyższające nas w rozwoju o miliony lat. Z drugiej strony jednak, nasza dzisiejsza technologia w pełni przeczy możliwości mówiącej o odwiedzinach istot spoza układu słonecznego. Podkreślam też, że nasze pojęcie o tym wszystkim musi być obecnie niewielkie. Widzimy to na przykładzie tego, co zdarzyło się w ostatnim stuleciu wraz z odkryciami od penicyliny do samolotu.
UM: Przybywające na Ziemię statki kosmiczne z pewnością nie używają tego samego systemu napędowego, przy pomocy jakiego my badaliśmy i badamy Księżyc, Marsa czy Wenus. Czy uważa pan, że powinno się o tym otwarcie debatować?
JP: Prawdopodobnie nie używają one silników rakietowych, jakie wynoszą nasze statki w kosmos. Według mnie w najbliższych latach ufologia musi zbliżyć się do nauk takich jak astronomia, astrofizyka czy astronautyka, aby w swych szeregach mieć więcej naukowców. Nie odrzucam idei filozoficznych dotyczących tych tematów, z nowymi koncepcjami pomagającymi szybko podjąć sprawy, jakich dotąd nie udało się wyjaśnić czyli: kim jesteśmy, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy…? Od czasów Arystotelesa zadajemy sobie te pytania, ale bez skutku. Ufologia połączona z innymi dziedzinami nauk może nas zbliżyć do tych odpowiedzi.
UM: Pańska otwarta i szczera pozycja przypomina postawę kilku innych brazylijskich wojskowych. Jednakże przeciwstawia się jednocześnie tym grupom wewnątrz hierarchii wojskowej, które pragną zachować zjawisko UFO w tajemnicy. Czy uważa pan, że czas przerwać ten opór?
JP: Uważam, że zwykłe otwarcie sekretnych archiwów i dostarczenie ich zawartości mediom i opinii publicznej to coś, co można właściwie bez problemu wykonać do jutra rana. Ale myślę, że to nie wystarczy. Ufolodzy mogą być zawiedzeni, ponieważ spodziewać się mogą znacznie konkretniejszych dowodów, a w dokumentach tych mogą nie znaleźć tego, czego poszukują. Uważam jednak, że oficjalny przykład udostępnienia akt UFO i przykład dany przez armię skłoni innych ludzi, aby przestali obawiać się dyskusji na temat zjawiska. Myślę, że od chwili, gdy rząd rozpocznie debatę na ten temat cały strach związany z UFO minie i rzeczy staną się bardziej zrozumiałe. Nikt nie boi się zrozumienia i jasności, bo to ich brak wzbudza strach. Uważam więc, że podobne otwarcie jest bardzo pomocne i przyczyni się znacznie do dyskusji nad UFO.
UM: A co się stanie jeśli do tego nie dojdzie i nadal będziemy zmuszeni do opierania się jedynie na oświadczeniach wiarygodnych osób, które doświadczyły bliskiego spotkania z NOL?
JP: Należy rozważyć tu wszelkie możliwe dowody związane z UFO. Jak w każdej podobnej sprawie posiadamy dokumenty, zeznania oraz dowody, z których każdy ma określoną wartość. Dokumentacja ma swą własną wartość, podobnie jak oświadczenia świadków. Ktoś widział coś na niebie? Świetnie…, ale lepiej jest gdy widzi to np. 50 osób, a najlepiej gdy osoby te nie znają się na wzajem. Właśnie tak dowody stają się mocniejsze, wzrastają w siłę. Ostatecznie pozostają nam jeszcze poszlaki – sprawa najbardziej delikatna ze wszystkich. Musimy wyodrębnić te trzy rodzaje dowodów dotyczących ufologii. Poszlaki są częste, tak samo jak relacje, zaś 90% zdaje się posiadać naukowe wytłumaczenie, podczas gdy pozostałe 10% nie. Jeśli chodzi o dowody materialne nie posiadamy niczego.
UM: Czy nazwałby pan wydarzenia z 20 maja 1986 roku, tzw. Oficjalnej nocy UFO, podobną poszlaką?
Noc UFO
Tzw. Oficjalna Noc UFO w Brazylii to znaczącej wagi seria wydarzeń, do których doszło w maju 1986 roku, kiedy to ok. 21 obiektów o średnicy ponad 100 m zablokowały system kontroli lotów m.in. nad Rio de Janeiro, San Jose dos Campos i Sao Paulo. W celu ich rozpoznania wysłano samoloty wojskowe.
O zdarzeniu tym głośno było w brazylijskich mediach. Minister lotnictwa kraju oświadczył wówczas:
– Między godziną 20:00 a 1:00 radary w Brazylii wykryły co najmniej 20 obiektów. Ukazały się one na radarach, wprowadzając zamęt do ruchu lotniczego w okolicy. Za każdym razem kiedy radar wykrył niezidentyfikowany obiekt, wysyłano myśliwce w celu rozpoznania. Radary wskazywały na stałe wykonane z metalu obiekty oraz ciężkie chmury. Na niebie nie znajdowały się wtedy ani chmury, ani konwencjonalne samoloty. Niebo było czyste. Możemy zaprezentować jedynie wyjaśnienia od strony technicznej, jednak ich nie mamy. Trudno nam wskazywać na hipotezę wojny elektronicznej. Jest ona bardzo odległa i w Brazylii raczej nie wchodzi w grę. To niezwykle. Sygnały na radarach były jasno zrozumiałe…”
Dokonano także obserwacji wizualnych tych owych obiektów.
(INFRA)
JP: Z tego co wiem, obserwacje przy tej okazji obejmowały zeznania ludzi, którzy to widzieli.
UM: Lotnictwo wysłało doskonale doświadczonych pilotów w celach rozpoznania.
JP: Tak, to prawda. To dlatego są to zeznania – sytuacje, w których ludzie coś widzieli, a ponadto wykryły to radary. W przypadku radarów dochodzić może czasem do zaburzeń ich pracy spowodowanych różnymi czynnikami, ale gdy nie jeden a kilka radarów wskazują ten sam cel, mamy do czynienia z czymś, czego ignorować nie należy.
Relacje niektórych z pilotów ścigających obiekty w czasie „nocy UFO z 19/20” maja 1986:
23:15: Samolot F-15 pilotowany przez por. Klebera wszedł w kontakt wzrokowy z kulą światła, którą ścigał z prędkością 1.1 Macha (1.320 km/h). Kleber oświadczył potem na konferencji prasowej:
– Raz wszedłem w kontakt wzrokowy i raz radarowy z czymś, co przypominało lśniący punkt i znajdowało się w odległości 19 km ode mnie, który to dystans potwierdził radar naziemny. Obiekt poruszał się z lewa na prawo, potem zaś zaczął się wznosić. Znajdował się na wysokości 10 km i poruszał się z prędkością 1000 km/h. Ścigałem go przez jakieś 320 km nad Oceanem Atlantyckim. Nie bałem się – nieznane mnie fascynuje.
23:20: Kpt. Jordão pilotujący F-5E widzi obiekt na ekranie radaru. Na konferencji zwołanej kilka dni później, oświadcza:
– Niedaleko San Jose dos Campos, radar wykrył kilka obiektów, od 10 do 13, w odległości 32 km. Niebo było jasne, ale nie widziałem niczego. Radary naziemne informowały mnie, że obiekty zbliżają się i są odległe kolejno o 20, 15, 10 i 5 mil. Niespodziewanie w ciągu kilku minut za mną pojawiło się 13 obiektów! 6 po jednej i 7 po drugiej stronie. Kiedy dokonałem manewru, zniknęły.
(INFRA)
UM: Jeden z pilotów mówił, iż niespodziewanie kilka obiektów znalazło się w względnie bliskiej odległości od niego…
JP: Mamy tu do czynienia z sumą różnych faktów. Niektóre osoby coś widziały i wykrył to radar. Urządzenia tego typu nie mają nic wspólnego z ludzkimi oczami – to urządzenia elektroniczne. Tą samą rzecz widzieli inni ludzie (kolejni piloci) i tak dalej. Gdzie jednak jest obiekt? Czy został przechwycony? To właśnie stąd pochodzić mogą dowody materialne, których nie mamy.
UM: Kiedy Brazylijski Komitet Ufologiczny (CBU) odwiedził Combabra w maju 2005, bryg. Atheneu Azambuja pokazałam trzy foldery zawierające incydenty powiązane z UFO, które pochodzą z tej instytucji. Czy są jakieś dowody na to, że odwiedzają nas obiekty załogowe kontrolowane przez inteligentne pozaziemskie istoty?
JP: Po prawdzie dokumenty te znajdują się jedynie w Comdabra, ale i innych instytucjach rozsianych po całym świecie. Udowodnienie tego, iż niewyjaśnione zjawiska istnieją prowadzi nas do wiary w obecność istot pozaziemskich na planecie. To jest to. Mówienie o tym kim są te istoty bywa bardzo ryzykowne, gdyż nie posiadamy o nich jakiejkolwiek wiedzy [ostrożny ton]. Myślę, że ufologia ma jeszcze dużo pracy przed sobą i aby zidentyfikować w pełni to zjawisko musi odwołać się do pomocy kilku innych dziedzin.
UM: W czasie wizyty w Comdabra oświadczyliśmy, iż pragniemy przeprowadzić łączone badania z Lotnictwem, tworząc mieszaną grupę wojskowych i cywilnych badaczy. Co pan o tym sądzi?
Claudomira Paixao – wymieniona wcześniej ofiara ataku tajemniczych zjawisk, którymi zajmował się Hollanda (fot.: P.Pratt, Mufon.com)
JP: Tak, to dobry pomysł, ale grupa taka musi obejmować więcej osób. Poza ufologami, jak sądzę, powinni się tam znaleźć naukowcy, astronomowie, fizycy itp. ponieważ wiedza ta musi być wspólnie rozważana przez więcej osób.
UM: Czy osobiście wierzy pan w to, że istoty pozaziemskie mogą odwiedzać naszą planetę?
JP: Rozumuję w ten sposób… Ludzie po raz pierwszy weszli na pokład samolotu niemal 100 lat temu i w ciągu jednego wieku byli w stanie polecieć na Księżyc. W wymiarze wszechświata, sto lat to nic, zupełne nic. Jeśli byliśmy w stanie tego dokonać w czasie 100 lat, to do jakich możliwości technologicznych możemy dojść za sto lub tysiąc lat?
UM: Wiemy, że lotnictwo oficjalnie zajmuje się zjawiskiem UFO od 1969, kiedy bryg. Jose Vaz da Silva założył System Badania Niezidentyfikowanych Obiektów Latających (SIOANI). Dlaczego jednak jeszcze w tym samym roku zamknięto ten program bez późniejszych skutków?
JP: To bardzo interesujące pytanie. Nie zajmowałem się jednak wtedy tymi sprawami. Nie wiem także dlaczego porzucono dalsze prace, ale przypuszczam, że bryg. Vaz da Silva nie miał warunków, aby je kontynuować. Mówił o czym innym niż reszta. Zawsze był człowiekiem postępowym, wyprzedzającym innych.
UM: Czy wierzy pan w nadrzędne pochodzenie SIOANI czy może też była to prywatna inicjatywa bryg. da Silvy?
JP: Jestem niemal pewny, że rozkaz nadszedł z góry. Z pewnością przełożony brygadiera wspierał jego projekt. On nie mógł zrobić niczego sam. W swych czynnościach musiał być wspierany przez przełożonego.
UM: Dwa ujawnione biuletyny SIOANI opisywały przypadki badane przez ten organ, w tym lądowanie UFO i jego załogi. To właśnie o takich sprawach pragnie się dowiedzieć środowisko ufologiczne. Czy myśli pan, że kiedyś dokumenty na ten temat zostaną odtajnione?
JP: Według mnie nie ma powodu, aby utrzymywać ich istnienie w tajemnicy. Żadnego powodu. Rozumiem, iż udostępnienie tych materiałów nie może wpływać na 4 kryteria, jakimi kieruje się wojsko jeśli idzie o narodowe bezpieczeństwo. Są to następujące kwestie: po pierwsze – czy odtajnione informacje mogą doprowadzić kraj do wojny? Po drugie: czy spowodują niepokoje wśród ludności? Po trzecie: czy stanowią zagrożenie bezpieczeństwa dla innego kraju? I ostatnie: czy ujawnienie tych informacji może wpłynąć na życie osób, których nazwiska wymienione są w dokumentacji? O tym należy pamiętać zawsze. Jeśli wszystko jest w porządku, co jest w tym przypadku prawdą, należy je odtajnić.
UM: Jest pan zatem za udostępnieniem dokumentów dotyczących NOL sporządzonych przez wojsko i trzymanych w sekrecie?
JP: Tak, oczywiście. Jeśli oczywiście nie wpłynie to na żaden z czterech wymienionych czynników. W przeciwnym razie nie powinno się tego robić. Musimy respektować prywatność innych, a także narodowe bezpieczeństwo, gdyż naszym zadaniem jest zapewnienie pokoju i porządku. Nie powinniśmy także ryzykować konfliktem zbrojnym ani pogorszeniem stosunków z innym krajem. Nie należy także przedstawiać naszych zamiarów wrogowi. Jeśli nic nam nie grozi, to nadeszła pora na zupełną przejrzystość w tej kwestii.
UM: Czy według pana odnosi się to także do dokumentów z Operacji Spodek (Operaçao Prato), którą Siły Powietrzne przeprowadziły w stanie Para w 1977?
JP: Oczywiście. Nie mam co do tego wątpliwości. Odnosi się do każdej jednej operacji.
UM: Posiada pan jakieś dokładne informacje na ten temat?
JP: Obecnie nie, choć znam jej rezultaty. Znałem jednak Hollandę. Pracował dla Wywiadu Lotniczego, tak samo jak ja, więc często mijaliśmy się.
UM: Rozmawiałem z Hollandą w 1997 roku. Po tym, jak udzieliłem wywiadu „Fantastico” mówiąc o dokumentach brazylijskiego lotnictwa, zadzwonił do mnie on następnego ranka mówiąc: „Widzisz Gevaerd, śledzę twoje poczynania i wiem, że robisz dobrze. Chcę ci powiedzieć, że teraz jestem już na emeryturze i nie obowiązują mnie już sprawy związane z mundurem. Jeśli chcesz, przyjedź do Rio, aby przeprowadzić ze mną rozmowę, bo mam dużo do powiedzenia.” Udałem się do Rio niezwłocznie razem z Marco Antonio Petitem, gdzie przeprowadziliśmy historyczny wywiad z Hollandą. Czytał go pan?
JP: Tak, oczywiście. Znalazłem go także na kilku stronach internetowych. Zapoznałem się z nim dokładnie. Jakiś czas temu kolega przesłał mi jego kopię. Odpowiedziałem: „Chłopie, czy myślisz, że nie mam go? Znam go od dawna…”
UM: Naprawdę? Czy oznacza to, że wysocy rangą wojskowi również wiedzą o tym, co mówił Hollanda?
JP: Tak. O wywiadzie wiadomo dużo od dawna. Hollanda był jednak bardzo niespokojnym człowiekiem, zamkniętym w sobie. Kosztowało go to jego życie…
U.Hollanda zmarł w 1997 śmiercią samobójczą (fot. Brazilian UFO Magazine)
[Sam Hollanda stał się świadkiem bliskiego spotkania. Być może doświadczenia te w jakiś sposób wpłynęły na zmianę jego osobowości. Stan Para położony na północnym-wschodzie Brazylii, gdzie przeprowadzał swą misję, znany jest przede wszystkim z lasów deszczowych nad Amazonką, dlatego też pojawiły się podejrzenia, jakoby poszukiwania UFO były przykrywką dla poszukiwań grup komunistów ukrywających się w dżungli. – przyp.NPN]
UM: Czy myśli pan, że jego osobiste problemy w jakiś sposób wpłynęły na rewelacje przekazane na temat Operacji Spodek?
JP: Nie chodzi może o ich treść, ale sposób, w jaki tego dokonał. Hollanda był jednak człowiekiem poważnym i nie zmieniłby ich treści, szczególnie odnoszącej się do rzeczy tak ważnych.
UM: Ludzie mówią, iż uwielbiał być nazywany szefem operacji, ponieważ wszystko czego chciał, to podróż do dżungli. Kierował misją wojskową i miał bliskie spotkanie z istotami pozaziemskimi, o czym przyznał w czasie wywiadu. Wiedział pan o tym?
JP: Wiedziałem. Mówił o tym, ale nigdy o tym z nim nie rozmawiałem. Hollanda dzwonił do mnie jakiś czas po nim, ale byłem zajęty czymś innym.
UM: Powiedział nam, iż przebywając razem z podwładnym w okolicach Rio Guajara-Mirim kierowali się w stronę obozu, kiedy w pobliżu niemal wylądował cylindryczny obiekt o długości 100 m. W jego górnej części otwarły się drzwi, z których „wyfrunęła” istota pozaziemska, kierując się w ich stronę. Hollanda mówił, że był to najbardziej ekscytujący moment całej operacji. Czy rozmawiał pan o tym z nim?
JP: Niestety nie. Ale to może dlatego wszystkie swe wysiłki poświęcił on Operacji Spodek, która stała się dla niego sensem życia. Jeśli nie chciał zostać pilotem ani znaczącym oficerem, wyraźniej odpowiadała mu służba w wywiadzie. Praca tam bywa czasem ciężka, a ja wiele razy spotykałem się z funkcjonariuszami wywiadu. Nigdy jednak nie zajmowałem się np. komunistami.
UM: Hollanda podejrzewał, że spotkanie z istotą w Rio Guajara-Mirim w grudniu 1977 było punktem zwrotnym w całej operacji. Powiedział, iż rozkaz o zakończeniu jej padł z ust bryg. Protásio Lopes de Oliveira. Wiedział pan o tym?
JP: Częściowo. Nie znałem szczegółów.
UM: Wiele osób nie wierzy w jego samobójczą śmierć. Mógł on zostać zamordowany z tego powodu, że powiedział za dużo. Może gdyby pierwsza część naszego wywiadu z nim ukazała się wcześniej, wiedziałby on przynajmniej jak bardzo przysłużył się ufologii, choć kosztowało to jego życie…
JP: Tak, być może. Ale wiódł on samotne i momentami bardzo smutne życie. To dlatego w życiu wojskowym sektorem najbardziej jednoczącym ludzi jest wywiad. Ci, którzy zżyją się z nim mają trudności po skończeniu służby. To tak jak w przypadku sytuacji na polu walki – kiedy strzelają nie myśli się o domu. Każdy myśli o życiu swoim i innych – tych, którzy mogą ocalić jego życie. Kiedy Hollanda przeszedł na emeryturę odizolował się kompletnie od wszystkiego.
UM: Hollanda dużo wiedział o zjawisku UFO, a dużo z tego pochodziło z czasów Operaçao Prato, kiedy miał bliskie spotkanie z istotą pozaziemską. Zakończenie operacji nie przeszkodziło mu w swych własnych badaniach, które przeprowadzał w wolnym czasie. Miał nawet inne bliskie spotkania, aż do czasu kiedy zjawiska wokół niego zupełnie ustały. Zdaje się, że miało to na niego duży wpływ. Czy wiedział pan o tym?
JP: Nie, nie wiedziałem. Ale pewnego dnia rozmawiałem o Hollandzie z psycholożką, która powiedziała mi, że prezentuje on profil kogoś, kto w pewnym momencie w swym życiu miał do czynienia z czymś bardzo poważnym. Zdarzenie to było tej wagi, że spowodowało jego izolację w gronie, powiedzmy, kolegów.
UM: Czy uważa pan, że doświadczenia z czasów Operacji Spodek mogły przyczynić się do stanu jego umysłu?
JP: Tak, nie ma co do tego wątpliwości, że tak było. Był to jakby katalizator – bardzo silne doświadczenie.
UM: Czy w tym czasie wyniki Operacji Spodek komentowano w kręgach wojskowych?
JP: Tak, choć nie z wielką uwagą. Mimo to każdy wiedział co się dzieje.
UM: A co z kontaktem z istotą pozaziemską, który miał on w grudniu 1977? Wojsko również o nim wiedziało?
JP: Mówiło o tym niewielu. Ja dowiedziałem się znacznie później, nie w czasie kiedy do tego doszło. Powiedział mi o tym bryg. Protásio. W czasie, gdy do tego doszło byłem wyższy stopniem w lotnictwie niż Hollanda, a dowiedziałem się o tym po awansie na brygadiera. Jednak o Operacji Spodek dowiedziałem się, gdy zacząłem pracować w wywiadzie, kiedy byłem jeszcze pułkownikiem. Byłem dyrektorem ds. planowania w Siłach Powietrznych i do dyspozycji miałem wszystkie akta.
UM: Czy miał pan dostęp do dokumentów przygotowywanych podczas Operaçao Prato?
JP: Tak, do wszystkich. Ale miało to miejsce, gdzieś na początku lat 90-tych.
UM: A gdzie znajdowały się te dokumenty? W Brasilii?
Jose Pereira (fot.: Brazilian UFO Magazine)
JP: Tak, w Brasilii. Dokumenty te zostały zebrane i niektóre przesłano do SNI (Brazylijska Krajowa Służba Informacyjna – ciała powołanego do życia przez Brazylijską Agencję Wywiadowczą). Była to jedynie ich część. Widziałem je potem drugi raz, kiedy już zajmowałem inne stanowisko w lotnictwie.
UM: Twierdzi pan, że miał pan je do wglądu. Z ust Hollandy dowiedzieliśmy się, że jego podwładni sporządzili co najmniej 2000 stron maszynopisu dotyczących relacji z obserwacji, które spisał sierż. Flavio Costa – ktoś w rodzaju sekretarza operacji. Dochodziło do tego 500 zdjęć i 16 godzin nagrań. Czy potwierdza to pan?
JP: Tak, to musiało być właśnie to. Te filmy były najlepszą z rzeczy, jakie wówczas posiadaliśmy.
UM: W czasie wizyty Brazylijskiego Komitetu Ufologicznego w Comdabra widzieliśmy część tych dokumentów i fotografii. Widzieliśmy ponad setkę z nich zawartych w formie folderu. Gdzie znajduje się reszta materiałów?
JP: Comdabra to akronim utworzony od nazwy Brazylijskie Dowództwo Obrony Przestrzeni Powietrznej. W pewnym momencie dokumenty te przekazano innym organom, zgodnie ze sferą ich zainteresowania. Te przesłane do Comdabra związane są wyłącznie z bezpieczeństwem powietrznym i obejmują przypadki wychwycenia obiektów przez radary, pościgów samolotów za niezidentyfikowanymi obiektami itp. Inne z dokumentów, które nie mają związku z obroną powietrzną, pozostały w SNI, przemianowanym potem na ABIN.
UM: Czy widział pan zdjęcia ogromnego obiektu nad Rio Amazonas wykonane w czasie Operacji Spodek?
JP: Nie, nie było ku temu okazji, ale wiedziałem, że takowe istnieją.
UM: Czy poza zdjęciami z Operacao Prato widział pan inne fotografie wykonane przy okazji innych misji lub okoliczności?
JP: Nie, te które widziałem odnoszą się tylko do operacji. Niektóre upubliczniono dopiero po jakimś czasie. Nie było żadnych innych misji. Operacja Spodek była w tym wypadku pierwszą i ostatnią.
UM: Kiedy CBU odwiedziło Comdabra, bryg. Atheneu Azambuja – wówczas jej dowódca stwierdził, że samoloty wojskowe często wyruszały w celu zidentyfikowania celów radarowych, tzw. „hotel traffic”. Wiemy, że terminem tym oznacza się kilka rzeczy, m.in. NOL-e. Ile podobnych przypadków miało rocznie miejsce w Brazylii i jaki był ich wynik?
JP: Wiele. Wszystko dzieje się automatycznie, tak jest też z procedurami. Tak samo zdarzyło się w Anapolis kilka lat temu. Radar wskazał na obecność „czegoś”, po czym zdecydowano się na wysłanie tam Mirage’a z pobliskiego lotniska. Obiekt nie znajdował się daleko, niemalże nad obszarem Goianii. Radar nie potrafił określić jego wysokości, ale jedynie pozycję. Mirage zbliżył się do niego najbliżej, jak to możliwe, osiągając 48.000 stóp wysokości (ok. 16 km), co jest maksymalną wysokością. . Pilot zameldował wpierw: „Osiągnąłem 48.000 stóp i nic nie widzę. Radar mówi, że jest przede mną, ale nic nie widzę”.
UM: Radar naziemny wykrył coś w tym miejscu, ale co z radarem samolotu?
JP: Radar Mirage’a mówił o wysokości, na której się znajdował, ale nie potrafił podać jej przy drugim kontakcie, kiedy obiekt pojawił się na obydwu radarach. Jest to zatem trudne, jeśli nie wie się, gdzie obiekt się znajduje. Może być wszędzie od 1000 m wzwyż. Pamiętam ten przypadek dobrze. Pilot miał wzrokowy kontakt z obiektem w południe, w świetle dnia.
UM: Czy był to dużych rozmiarów obiekt?
JP: Był to jasny punkt, którego rozmiar był trudny do określenia, ponieważ mogła zachodzić paralaksa. Nie da się ustalić rozmiarów czegoś, jeśli nie zna się odległości, w jakiej się znajduje. Pilot wspominał, że było bardzo daleko: „Widzę tutaj coś, ale jest bardzo bardzo daleko”. Był wtedy na wysokości 48.000 stóp. Mirage może osiągnąć wysokość 50.000 stóp, ale może to być niebezpieczne.
UM: Jak wiele podobnych przypadków zdarza się co rok i jaki jest ich wynik?
JP: Pamiętam trzy czy cztery podobne. Nie wiem, jak wiele może ich być rocznie, ale myślę, że dwa lub trzy. Ale jest jeszcze coś. Czy posiadacie jakiekolwiek informacje odnośnie przypadków z udziałem Brazylijskiej Marynarki w Rio Amazonas?
UM: W Rio Amazonas mieliśmy do czynienia z przypadkami z udziałem cywilnych statków. Co do Marynarki, wiemy o jednym przypadku z Rio Paraguay z 1962 z udziałem jednostki dowodzonej przez śp. kpt. Joao Marię Romariza. UFO podążało za obiektem w pobliżu Forte Combra – terytorium stanowiącego obecnie część stanu Mato Grosso do Sul. Czy ma pan jakiekolwiek dodatkowe informacje o incydentach w Rio Amazonas?
JP: Tak. Przypadek ten został zapieczętowany w archiwach Marynarki i nigdy nie ujawniony. Wiem, że w incydencie brała udział jedna ze starych, choć dobrze sprawujących się korwet. Nocą w czasie rejsu zbliżył się do niej pojazd UFO. Sprawy wymknęły się spod kontroli, zaś sytuacja stała się trudna do opanowania z powodu paniki, w jaką wpadli członkowie załogi w tym odludnym miejscu.
Źrodło: A.J. Gevaerd
Tłumaczenie i opracowanie: INFRA
Graf. w nagłówku: Flaga Brazylii (fragm.), CC
Nadesłane przez A. J. Gevaerd