Pod koniec 1991 r. dziwny obiekt zbliżył się a następnie minął Ziemię wywołując zaskoczenie astronomów. 1991VG do dnia dzisiejszego pozostaje nierozwiązaną tajemnicą. Dostrzeżony 6 listopada 1991 r. przez astronoma Jima Scottiego był początkowo uważany za obiekt okołoziemski, prawdopodobnie asteroidę. Niektórzy zauważyli jednak, że bardziej przypomina on sztucznego satelitę…
W chwili odkrycia 1991VG znajdował się ok. 2.046.000 mil od Ziemi i szybko ku niej zmierzał. Jego odkrywca, James Scotti, który wytropił wiele innych asteroid, śledził go przy pomocy teleskopu z Kitt Peak w Arizonie. Dalsze obserwacje wskazywały, że obiekt nie zachowywał się w typowy dla asteroidy sposób. Przykładowo, co każde 7.5 min. zwiększał trzykrotnie jasność, co było zachowaniem typowym dla sztucznego satelity. Spowodowało to przypuszczenia, że 1991VG mógł być kosmicznym śmieciem pozostałym po misjach kosmicznych, który podróżował przez przestrzeń międzyplanetarną. Jako jednego z kandydatów wskazywano fragment rakiety Saturn V.
W czasie podróży ku Ziemi zaczęli śledzić go także astronomowie z European Southern Observatory (ESO). Ekipa tamtejszych astronomów z Richardem Westem, Olivierem Hainautem i Alainem Smette prowadziła analizę zachowania obiektu potwierdzając, że jego „mruganie” przypominało pulsowanie obserwowane u sztucznych satelitów. 1991VG najbliżej Ziemi znalazł się 5 grudnia 1991 r., kiedy przeleciał w odległości ok. 464 tys. km. Wstępne dane szacowały, że miał on rozmiar ok. 10-19 m, odpowiedni dla kosmicznego śmiecia. W rzeczywistości był on na tyle „mały”, że widziany przez teleskop Spacewatch przypominał jedynie świetlny punkt.
27 kwietnia 1992 r. w Kitt Peak ponownie natrafiono na ślad 1991VG ustalając, że porusza się on wokół Słońca po podobnej co Ziemia orbicie. Była to jego ostatnia obserwacja. Zainteresowanie obiektem odżyło dopiero w 1994 r., kiedy Duncan Steel, astronom z Uniwersytetu w Adelaidzie opublikował w brytyjskim magazynie The Observatory artykuł pt. „SETA i 1991VG” (skrót SETA odnosił się do terminu Search for Extraterrestrial Artifacts, tj. Poszukiwanie pozaziemskich artefaktów”). Steel nie bał się napisać otwarcie o tym, o czym inni astronomowie mówili po cichu: 1991VG mógł być nie tylko sztucznym tworem, ale nawet sondą pozaziemskiego pochodzenia.
W artykule pisał: „Metodą jest badanie różnych prawdopodobieństw co do pochodzenia obiektu, założywszy, że nasza wiedza jest niepełna. […] Pierwsza możliwość mówi, że to naturalny obiekt kosmiczny, druga – że to wykonany przez człowieka obiekt (zużyta rakieta nośna lub stara sonda poruszająca się po orbicie heliocentrycznej), trzecia – że to twór obcy.” Steel twierdził, że w jego opinii 1991VG był obiektem sztucznym, acz nie „antropogenicznym”. Ustalił też, że w pobliże Ziemi zaleciał on wcześniej ok. 1975 r. i pod koniec lat 50-tych. Astronom starał się również ustalić, który obiekt wystrzelony w okresie od października 1958 r. po marzec 1960 mógł odpowiadać jego pojawienie się. Z siedmiu pojazdów (Pioneer 1, 3, 4, 5 oraz Łuna 1, 2, 3) część weszła ponownie w atmosferę Ziemi. Idąc dalej, Steel wyeliminował sondę Łuna 23 oraz Heliosa 1 z 1974 r., a także próbnik Wenera 9 wystrzelony na Wenus w 1975 r. Poprzez eliminację obiektów, które pasowały do kryteriów, Steel wskazał na bardzo niskie prawdopodobieństwo ziemskiego pochodzenia 1991VG.
Kolejnym etapem jego analizy było ustalenie, czy obiekt mógł być asteroidą. Swój negatywny wniosek co do tej możliwości umotywował on zagadkowym „mruganiem” 1991VG, które przypominało mu sposób poruszania się sztucznych satelitów. Dodał również, że grawitacyjne oddziaływanie ze strony Ziemi powinno wytrącić obiekt na niestałą orbitę; w przypadku zagadkowego ciała, wydawało się również, że to obiekt „nowoprzybyły”. Ostatnia z możliwości mówiła, że 1991VG to próbnik lub inny twór pochodzenia pozaziemskiego. Steel zastanawiał się, czy znajdował się on pod kontrolą, czy może był urządzeniem nieaktywnym.
W 2000 r. do Ziemi zbliżył się inny niezwykły dość z kosmosu odkryty przez Davida Tholena i R. Whiteleya z University of Hawaii 29 września. 2000 SG344 był oddalony od Ziemi o równowartość 20 dystansów między nią a Księżycem. Według astronomów, choć był dalej od 1991VG, zdawał się mierzyć od 30 do 70 m. średnicy. Pojawiły się też możliwości, że obiekt może zderzyć się z Ziemią we wrześniu 2030 r. Gdy informacja o tym przedostała się do mediów wywołała niemały zamęt. Wkrótce podano nowe dane przesuwające datę możliwej kolizji na 2071 r. Wśród obaw pojawiło się także coś w rodzaju déjà vu: tak jak w przypadku 1991VG zauważono, że SG344 nie zachowuje się jak asteroida. Donald Yeomans – manager programu Near Earth Object prowadzonego przez NASA i Jet Propulsion Laboratory oświadczył, że orbita obiektu jest do tego stopnia zbieżna z ziemską, że zmusza to do zastanowienia się, czy obiekt nie pochodzi z naszej planety.
Sprawdzając archiwum, astronomowie natrafili na obrazy SG344 w archiwach z maja 1999 r. W połączeniu z nowszymi danymi zasugerowano, że obiekt znalazł się w sąsiedztwie Ziemi ok. 1971 r., co sugerowało, że mógł być fragmentem rakiety Saturn IV-B. Tholen, jeden z jego odkrywców, nie był tego taki pewien: „W 1971 r. startował Apollo 14 i 15, ale stopnie rakiet S-IV-B z tych misji rozbiły się na Księżycu. Dziką kartą wydaje się fragment z Apollo 12, który najwyraźniej wszedł na okołoziemską orbitę. Istnieje możliwość, że Księżyc zakłócił jego orbitę wokół Słońca.” SG344 było wydłużonym obiektem obracającym się wokół własnej osi co 10 min. Według Tholena, wskazywało to na możliwość, iż był to fragment rakiety, choć odnaleziono także inne asteroidy pasujące do tego opisu. SG344 obiega Słońce w okresie 354; w przypadku 1991VG jest to 379.2 dnia.
Spekulacje na temat istnienia w przestrzeni okołoziemskiej próbników kosmicznych nie są niczym nowym. W 1927 r. operatorzy radiowi zaczęli dostrzegać zjawisko określane jako Long Delayed Echoes (długie opóźnione echa), tj. odbicie ich własnych sygnałów. Niektóre z nich wracały po 3 s., inne po 1.5 s., a niektóre nawet po okresie pół minuty. Zjawisko odnotowywano w kolejnych dekadach i zasugerowano dla niego liczne rozwiązania. Jedno z nich wskazywało, że sygnały radiowe mogły zatrzymywać się w jonosferze; inne zakładały odbicie od powierzchni księżyca lub nawet powierzchni sztucznego próbnika orbitującego w jego okolicach. Zgodnie z ostatnią możliwością, LDE są sposobem, w jaki obcy próbnik kosmiczny może zwracać na siebie uwagę sugerując swoją obecność.
Zagadka LDE skomplikowała się w lutym 1960 r., kiedy echo pojawiło się na radarze Północnoamerykańskiego Systemu Obrony Powietrznej, później znanego jako NORAD (North American Aerospace Defense Command). Pochodziło ono od obiektu o masie ok. 15 t., który znajdował się w okolicach bieguna. Znalezisko, które śledzono przez 3 tygodnie, do czasu jego „zniknięcia” przyczyniło się do zamieszania w amerykańskim Departamencie Obrony. Miesiąc później pojawiło się wyjaśnienie sugerujące, że obiekt był drugim członem rakiety nośnej ściśle tajnego satelity szpiegowskiego Discoverer V wystrzelonego w sierpniu 1959 r. Przeciwnicy takiej możliwości wskazywali, że masa rakiety Thor-Agena, która wyniosła satelitę na orbitę wynosiła ok. 4 t., a więc mniej niż jedną-trzecią masy tajemniczego obiektu.
W tym samym roku Ronald Bracewell z Uniwersytetu Stanford w magazynie Nature zasugerował, że pozaziemskie cywilizacje mogą wysyłać przestrzeń automatyczne statki kosmiczne mające za zadanie nawiązać kontakt z innymi rasami. Mogą być one samowystarczalne i być wyposażone w zaawansowane systemy sztucznej inteligencji. Po dotarciu do nowego systemu gwiezdnego, hipotetyczny próbnik Bracewella orbituje wokół strefy potencjalnie przyjaznej istnieniu życia, gdzie wyszukuje transmisji radiowych. Po ich odebraniu, w celu zwrócenia na siebie uwagi, sonda może retransmitować przekaz. Bracewell snuł również spekulacje na temat możliwości wymiany informacji z próbnikiem, który następnie retransmitowałby je do rodzimego systemu słonecznego. Choć to jedynie hipotetyczny scenariusz, pojawienie się obiektów takich jak 1991VG oraz zjawisko LDE, mimo że mają dziś znaczenie historyczne, powinny być nadal analizowane, także w świetle nowych odkryć.
INFRA
Na podstawie: Curt Sutherly, fatemag.com (FATE Magazine, XI 2005)
Graf. w nagłówku: Artystyczna wizja satelity w przestrzeni kosmicznej (fragm.), za: NASA / PD