Prawie 150 lat temu E. Renan opublikował książkę pt. Vie de Jesus, w której zawarł przełomowe i wciąż żywe idee odnośnie życia i działalności Jezusa. Choć jak w wielu innych przypadkach spotkał się on z ostrą krytyką Kościoła, stał się pionierem tego na czym wyrósł Kod Leonarda da Vinci i inne dzieła. Doszedł on m.in. do wniosku, iż Jezus nie był synem Boga, a Biblia nie jest tym, za co uważa ją Kościół.
„Kod Leonarda Da Vinci”, który swą popularność opierał na rzekomych „domysłach” odnośnie życia Jezusa, nie był pierwszym przypadkiem, kiedy chrześcijańskim światem wstrząsnęło dzieło kinowe czy literackie. O życiu Jezusa wiadomo oczywiście niewiele, co sprzyja powstawaniu kontrowersji. Trwające kilka sekund sceny „Ostatniego kuszenia Chrystusa” Martina Scorsese ożywiły hipotezę, jakoby Jezus poślubił Marię Magdalenę. Film wywołał falę gniewu w niektórych środowiskach. Joseph Reilly opisał ów film jako „celowy atak na chrześcijaństwo”, zaś James Dobson przypominał, iż „nie szydzi się z Boga” dodając, że film to herezja.
Ale w tym przypadku kontrowersje nie zaczęły się w 1988 r., ale kilkadziesiąt lat wcześniej – wraz z publikacją książki, na której podstawie powstał film, co miało miejsce w 1951 roku. Doprowadziły one nawet do obłożenia ekskomuniką jej autora, Nikosa Kazantzakisa, przez Grecki Kościół Prawosławny. Książka umieszczona została w Indeksie Ksiąg Zakazanych, zaś grupy protestanckich fundamentalistów z USA wnioskowały nawet o wycofanie jej z bibliotek. Podobne zabiegi przyczyniły się tylko do zwiększenia zainteresowania pozycją.
Niemalże sto lat temu kod da Vinci’ego miał swego niefikcyjnego poprzednika. Była to książka nie tylko kontrowersyjna, ale i równocześnie bestsellerowa. Dzieło Ernesta Renana zatytułowane „Vie de Jesus” opublikowane w 1863 roku sprzedawało się w ilości 5000 kopii tygodniowo. Oczywiście rynek książkowy był wówczas mniejszy, ale nawet dziś sprzedanie 5000 sztuk tygodniowo jest sukcesem każdego autora.
W niemal pół roku sprzedano 60.000 egzemplarzy. W ciągu 20 lat ukazały się nie mniej niż 23 edycje książki.
„
Vie de Jesus” ma także kolejną wspólną cechę z „Kodem Da Vinciego”. W okresie między 1863 a 1864 powstało ponad 300 książek i broszur, w których udowadniano jej herezję i pomyłki. Nie przeszkodziło to w kolejnych edycjach. W sumie „
Vie …” ukazało się w 45 krajach, z czego ostatnia edycja pochodzi z 2005 roku. Tak jak w wielu podobnych przypadkach, środowiska chrześcijańskie ostro atakowały Renana, przy czym wiele z tych ataków miało charakter osobisty. Podobnie jak w przypadku „Kodu…”, książką zainteresował się Watykan, którego ówczesna głowa, Pius IX, nazwał Renana „heretykiem Europy”. Inni określali go jako współczesnego Judasza.
Choć Renan stał się jednym z czołowych i najbardziej zajadłych krytyków Kościoła, sam w młodości zamierzał zostać kapłanem i studiował na jednej z paryskich uczelni. Ale to, co miało przygotować go do posługi, stało się przyczyną jego krytyki katolicyzmu. Kiedy Renan zaczął studiować hebrajski, dowiedział się m.in. że druga część „Księgi Izajasza” różni się od pierwszej nie tylko stylem, ale i wiekiem, że Pięcioksiąg wcale nie wywodzi się z czasów Mojżesza, zaś „Księga Daniela” została spisana całe wieki po opisanych w niej wydarzeniach. Innymi słowy – wszystko nie było tym, za co figurowało.
On sam czuł się rozczarowany faktem, że niewiele osób podziela jego zdanie. Zdecydował się on zatem zostać nauczycielem z misją przekazania światu, kim według niego był naprawdę Chrystus.
Dziś to wszystko wydaje się już mniej kontrowersyjne, ale podstawy tego położył właśnie Renan. Nie akceptując dogmatu o boskości Jezusa, w „
Vie …” udowadniał on, iż historia Jezusa spisana została tak, jak historia żywota innych ludzi, zaś sama „Biblia” powinna być poddawana takiej samej krytycznej ocenie, jak inne historyczne dokumenty.
Zepchnięciu Jezusa z piedestału towarzyszył efekt uboczny. Swym dziełem Renan położył podstawy do wszelkich spekulacji i analiz. Dzisiejsza debata o małżeństwie Jezusa i jego możliwych potomkach bierze swój początek od Renana. Jego inicjatywa zapowiadała powstanie setek innych książek, zajmujących się tak nieistotnymi dla niektórych szczegółami jak np. zastawa użyta do Ostatniej Wieczerzy.
„Vie de Jesus” – „Żywot Jezusa”, jest zatem odpowiednim tytułem do rozpoczęcia dyskusji na temat dziesiątek drobnych szczegółów z życia człowieka, którego historię opisują ewangelie. Nie był to jednak pierwszy wyraz twierdzeń Renana, bowiem w rzeczywistości były one dobrze znane, zaś sama książka uważana była za kolejny stopień na drodze do obalenia boskości Chrystusa.
Kiedy pojawiło się wolne stanowisko w katedrze hebrajskiego i chaldejskiego w College de France, Renan zgłosił swą kandydaturę. Prawdopodobieństwo, iż uzyska posadę było niewielkie i wiedział on, że wywoła z pewnością kontrowersje. Wkrótce potem wziął udział wytypowany na członka archeologicznej misji w Syrii, co jednocześnie dało władzom więcej czasu na rozwiązanie tego problemu i znalezienie „dogodniejszego” kandydata.
W czasie pobytu tam, wraz z pomocą swej siostry, która także brała udział w wyprawie, Renan nakreślił pierwsze szkice „Żywota…”. Niestety jego pomocnica niebawem zmarła.
Po powrocie do Francji stanowisko wciąż pozostało nieobsadzone i bez przeszkód powierzone zostało wówczas Renanowi. Jego wstępne przemówienie można określić jako co najmniej kontrowersyjne. Szczyt tego przypadł na stwierdzenie, iż Jezus to „człowiek tak wielki, iż […] nie powinienem nie zgadzać się z tymi, którzy zdumieni niezwykłym charakterem zapoczątkowanego przez niego ruchu nazywają go Bogiem”.
Kręgi chrześcijańskie były do tego stopnia oburzone, iż zażądały reakcji w tej sprawie i cztery dni później Renan został zawieszony w swych obowiązkach, choć pensji mu nie wstrzymano. Po Wielkiej Rewolucji Francuskiej nastąpiło wyraźne oddzielenie Kościoła od państwa i wydawało się, że Renan testuje ten system do granic wytrzymałości.
Późniejsza publikacja „
Vie …” nie pomogła mu wcale w powrocie na stanowisko, choć ministerstwo zaoferowało mu posadę w Bibliotheque Imperiale, którą oczywiście odrzucił.
Jednak mimo kontrowersji tysiące czytelników entuzjastycznie przyjęło „Żywot Jezusa” nie uważając zawartego tam stanowiska jako negatywnego. Książka mówiła bowiem wprost, iż Jezus nie mógł być i nie był synem Boga, ale oświeconym człowiekiem, jednym z nas, który dokonał czegoś, co dla innych było wówczas niewyobrażalne.
Sukces „ Vie …” znalazł wyraz w licznych późniejszych publikacjach omawiających związane z nim aspekty. Trzy lata później Renan opublikował „Apostołów”, po których nadszedł czas m.in. na „Ewangelię i drugą generację chrześcijan”, „Antychrysta” oraz książkę pt. „Marek Aureliusz a Kościół chrześcijański”. Przypominało to serię publikacji związanych z wydaniem „Świętego Graala. Świętej Krwii”. W pewnym sensie ten sam los czekał Dana Browna, którego inne powieści także stały się bestsellerami, choć tematycznie odbiegały od „Kodu Leonarda da Vinci”.
To, o czym mówił Renan, nie było jednak unikatem w skali światowej ani też pierwszym przypadkiem poszukiwania przez ortodoksyjnych chrześcijan zemsty na książce i jej autorze. Reakcja była co najmniej taka sama, jak w przypadku „Das Leben Jesu” – książki Davida Friedricha Straussa wydanej trzy dekady wcześniej.
W swym dziele z 1835 roku niemiecki teolog zawarł twierdzenie, jakoby zjawiska nadnaturalne, a w szczególności cuda dokonywane przez Jesusa były zwykłymi mitami. Jednak podczas, gdy Strauss uznał Jezusa za postać legendarną, Renan stwierdził, iż analiza źródeł biblijnych i świeckich wskazuje, że człowiek ten istniał w rzeczywistości i dzięki swym naukom przyciągnął rzesze zwolenników. Z powodu religijnego ferworu, jaki z nich wyniknął, został ukrzyżowany. To właśnie dlatego nie Strauss a Renan odpowiada za 150 lat spekulacji na temat życia Jezusa.
Ale to jeden wyjątkowy szczegół stał się punktem zainteresowania „Świętego Graala…”, „Ostatniego kuszenia Chrystusa” oraz „Kodu Leonarda da Vinci”. Chodzi o możliwość zawarcia małżeństwa między Jezusem i Marią Magdaleną oraz wynikłe z niego potomstwo.
Oba te twierdzenia nie znajdują poparcia w źródłach biblijnych czy historycznych i stąd wynika przyczyna tego, dlaczego „luki” w życiu Jezusa stały się tematem niekończących się spekulacji, na bazie których powstały liczne dzieła dotykające nawet najmniejszych szczegółów.
Renan rzeczywiście odpowiada za trwającą obsesję na punkcie Jezusa. Każda logicznie myśląca osoba mogłaby uznać, że jeśli Jezus nie jest już Synem boga, to może zostać w znacznym stopniu podważona jego rola w historii. Na drugi plan odchodzi to, czy był żonaty i miał potomstwo. Renan uważał jednak, że choć Chrystus nie był Synem Bożym, wciąż powinniśmy badać jego żywot. Jego podejście mówiące „jest człowiekiem, ale powinniśmy nadal badać jego i jego życie” otworzyło wrota do powstania takich książek jak „Kod…”.
Jako naukowiec Renan został zapamiętany dzięki swym dwóm głównym argumentom. Zakładają one, iż Nowy Testament nie jest wiarygodnym źródłem, gdyż został stworzony przez ludzi, zaś formowanie się religii chrześcijańskiej zrozumieć można lepiej poprzez badania z uwzględnieniem czynników socjologicznych, lingwistycznych oraz psychologicznych. Oba argumenty zostały zaakceptowane i przyjęte przez większość świeckich naukowców. Jasne stało się także, iż książka Renana wpłynęła znacznie na współczesne badania nad Biblią.
Choć wielu uznało jego „liberalne” podejście za oczekiwany świeży powiew w studiach nad „Biblią”, należy podkreślić, iż nie oparł on go na swym własnym dogmacie. Wynikały one raczej z faktu, iż nie istnieją żadne dowody mogące poprzeć fakt, iż Jezus był Synem Boga, zrodzonym z dziewicy. Uznał także, iż ewangeliczne „cuda to rzeczy, które nigdy nie miały miejsca i których Jezus nigdy nie dokonał”. W skrócie – Jezus nie był synem Boga, a cuda nie miały miejsca. Dziś podobne podejście powszechne jest wśród wielu sceptyków.
Rozważmy dla przykładu wskrzeszenie Łazarza. Renan twierdzi, iż było to zaplanowane posunięcie mogące mieć na celu podniesienie statusu Jezusa w oczach społeczeństwa. Może być to przypuszczenie tylko po części prawdziwe, bowiem wskrzeszenie Łazarza, według biblijnej chronologii, nastąpiło na kilka dni przed ukrzyżowaniem. Jeśli ktoś wymyślił tą historię, to jeden z uczniów Jezusa, ale po jego śmierci. Za jego życia nie było zbyt wiele czasu na to, by incydent ten stał się przyczyną jego popularności.
Wskrzeszenie osoby zmarłej wydaje się rzeczywiście niezwykłe, jeśli weźmiemy je dosłownie. Powstaje pytanie, czy powinniśmy to tak odczytywać. Bez zagłębiania się w szczegóły, zdaje się raczej, że był to pierwszy z serii dokładnych zabiegów, w których oryginalna opowieść została w znaczny sposób zniekształcona. Dziś, kiedy pod ręką mamy materiały apokryficzne, a także lepiej rozumiemy kulty, które konkurowały wówczas z chrześcijaństwem, powiedzieć możemy, że „wskrzeszenie Łazarza” było raczej ceremonią inicjacyjną dokonywaną przez Jezusa i w której główną rolę spełniał Łazarz. Dziś ten scenariusz nie przyciąga już jednak zbytniej uwagi, gdyż wielu uczonych zaakceptowało dogmat, iż grupa Jezusa otwarta była dla wszystkich, a inicjacja nie była wymagana. Jednak wraz z pojawianiem się nowych apokryficznych materiałów aspekt inicjacji wśród uczniów Jezusa zdaje się zyskiwać na znaczeniu.
Znacznie ważniejsze wydaje się tu być jednak to, czy Jezus mógł dokonywać cudów i czy one w ogóle istnieją. Udowadnia ono, iż Biblia poddawana była zabiegom edycyjnym a jej oryginalna zawartość została znacznie zniekształcona. Oznaczało to również, iż na podstawie oryginału stworzono coś zupełnie nowego, o nowym znaczeniu, ale odbiegające daleko od pierwotnej zawartości.
Entuzjastów „Kodu Leonarda da Vinci” zainteresuje fakt, iż Renan uważał zmartwychwstanie Jezusa za halucynację, której doświadczyła Maria Magdalena i którą za prawdziwą uznali uczniowie, co zarazem spowodowało nadanie Jezusowi mitologicznego statusu. Mówiąc krótko, dla Renana za całe zamieszanie związane z powrotem Jezusa zza grobu, odpowiedzialna była Maria Magdalena. Niedawne badania i odkrycia wskazują, iż oryginalne ewangelie kończą się na scenie ukrzyżowania. Ich dalszy ciąg, jak zmartwychwstanie i spotkanie z Marią Magdaleną widziane są jako kontynuacja oryginału.
Pojawia się jednak większy problem: Jezus jak się zdaje nie był pierwszym i ostatnim człowiekiem, w którego mocy leżało dokonywanie cudów. Inne osoby, jak np. znany z „Biblii” Szymon Mag dokonywali podobnych, jeśli nie identycznych rzeczy. Szymon dał się jednak poznać jako osoba zła („Biblia” określa jego działania jako „czarną magię”) i kiedy cuda Jezusa uznano za prawdziwe, te dokonywane przez niego już nie. (Jednak wedle sekty simonitów to on był Bogiem w ludzkiej postaci.)
Szymon nie był oczywiście jedynym magiem. Tak już utarło się w historii, iż dokonywanie cudów zawsze było domeną wszelkiego rodzaju magów i to nie tylko na Bliskim Wschodzie. W rzeczywistości wszystkie cuda, jakich dokonać miał Jezus i o których mówi „Biblia” to lista takich czy innych sztuk magicznych, których wyjątkowość polega na tym, iż uznane zostały za prawdziwe, a nie wynikłe ze sprytu i zdolności sztukmistrza. Ukazuje to samo w sobie typowe chrześcijańskie poczucie wyższości, które mówi, iż cuda Jezusa to nie to samo co „pogańskie magiczne praktyki”. Podobny pogląd utrzymał się do dziś w społeczeństwach Zachodu i był podstawą radzenia sobie chrześcijaństwa z religiami innych ludów, z którymi się spotykał, a szczególnie wśród mieszkańców Ameryki Południowej.
Sytuacja ta podobna jest do przypadku nam współczesnego, a mianowicie Uri Gellera i pytania o jego nadnaturalną zdolność zginania łyżek siłą woli. Czy to rzeczywiście nadnaturalne zdolności, a może trik? Na oczach widza łyżka wyraźnie się wygina, ale mimo to współcześni sceptycy uznali Gellera za magika, ale to nie z powodu jasnych i określonych dowodów, ale przekonania, że paranormalne zdolności to rzecz nie mogąca istnieć. Uważają oni, iż jak mówi fizyka, łyżeczka zegnie się, jeśli zastosuje się odpowiednią siłę. Ich wniosek: Geller używa siły fizycznej.
Wróćmy jednak do Renana i tego, co udało mu się osiągnąć. Największym jego sukcesem stało się spopularyzowanie poglądu o stworzeniu „Biblii” przez ludzi i obaleniu pojęcia o jej nieomylności. Po drugie uświadomił on, iż rola Jezusa powinna stać się przedmiotem debaty i nie powinna mieć formy dogmatu, w który wszyscy muszą ślepo wierzyć. Mimo wszystko analizując postać Jezusa sam Renan kierował się swym dogmatem o nieistnieniu cudów. Jednak to, czego dokonał (i co udało się też Brownowi) to nie zamierzony atak na Kościół, ale nowa definicja Chrystusa, a raczej już tylko Jezusa.
Dla Renana był on przykładem człowieka o niezwykłej moralności. To nie na jego osobie, a raczej jego przekazie chrześcijaństwo powinno się koncentrować. Sto lat później niektórzy klerycy uznali, iż przesłanie bardziej liczy się od samej postaci, co znalazło wyraz w debatach Soboru Watykańskiego II. Uczestnicy soboru debatując o roli Jezusa mogli uczynić pierwszy krok na drodze do zmiany jego wizerunku w chrześcijaństwie, jednak wszystko zakończyło się przyjęciem konserwatywnego dogmatu.
Renan mówił także w swej książce, iż wiara w boskość Jezusa wynika z głównych czynników. Wynikało to z faktu, iż w historii życia Jezusa jego niezwykła charyzma zbiegła się z sytuacją w żydowskim społeczeństwie okupowanym przez Rzymian, gdzie oczekiwano przywódcy, który wypełnić miał starotestamentowe proroctwo i utorować drogę do nowej ery Izraela. W podobny sposób wyjaśnia się powstawanie współczesnych apokaliptycznych sekt i to, dlaczego raz za razem ludzie poddają się obietnicom swych liderów. Przypomina to także rolę jaką odegrał „Kod…”, który ukazał jak bardzo świat chrześcijański niezadowolony jest z własnej ślepej wiary narzucanej przez Kościół.
„Żywot Jezusa” stał się dziełem epoki, które ktoś porównał nawet to darwinowskiego „O pochodzeniu gatunków” czy „Kapitału” Marksa. Oznaczało To, iż książka stała się jednym z tych dzieł, które zrewolucjonizowały myślenie w XIX wieku.
Autor: Philip Coppens – www.philipcoppens.com
Tłumaczenie: Serwis INFRA