W 1967 roku mieszkańcy pewnego domu w South Ashburnham po obserwacji tajemniczego obiektu zapadli w dziwny stan. Przytomność jako jedyna zachowała Betty Andreasson, która ujrzała wkrótce, jak do jej domu przez zamknięte drzwi wchodzą dziwne niskie postaci, które jak się wkrótce okazało, miały zabrać ją w podróż swym pojazdem. INFRA przedstawia rozmowę z główną bohaterką tych wydarzeń.
Cieszymy się z możliwości zadania pani kilku pytań dotyczących niezwykłej historii pani życia. Pragniemy dowiedzieć się jaki jest pani osobisty stosunek do doświadczenia, które stało się jednym z najbardziej interesujących przypadków w historii ufologii.
Wierzę, że wszystkie życiowe doświadczenia z UFO stwarzają możliwość pomocy innym w sprostaniu ich lękom, nauce radzenia sobie oraz zrozumienia nieznanego. Otacza nas wszystkich głębsza niewidzialna rzeczywistość, której odkrycie, ukazanie oraz akceptacja zbliża nas do tajemniczego zjawiska, które po cichu zapełnia naszą przestrzeń jako część głęboko zakorzenionego dziedzictwa, które ostatecznie prowadzi do personalnego i duchowego rozwoju. Ufologiczne fakty zyskują impet, gdyż ludzkość rozumie kurs ustalony dla niej od zarania dziejów. Osobiście uważam to za składową wiary.
Czy tamten dzień (25 stycznia 1967 r.) zdawał się być taki sam jak wszystkie inne? Czy pamięta go pani dobrze?
Tak, pamiętam go dobrze. Nie był to zwyczajny dzień, ponieważ życie rodzinne toczyło się inaczej niż zwykle. Moi rodzice pomagali mi wówczas zostając ze mną i siódemką moich dzieci, w czasie gdy mój mąż (obecnie ex – mąż) znajdował się w szpitalu wskutek wypadku samochodowego w odległym Worcester. Za dnia podwórze pokryte było gdzie niegdzie kępkami śniegu, a okolicę wypełniała mgła powstała wskutek styczniowych odwilży. Gdy zbliżył się wieczór, wysiadły światła w domu i zapanowała w nim dziwaczna cisza, potem zaś czerwono-pomarańczowe światło wpłynęło do środka przez mniejsze okno spiżarni. Zaczęło się moje spotkanie z 1967 roku.
Kiedy zdała sobie pani sprawę, że coś zaczyna się dziać? Jaka była pierwsza reakcja, gdy napotkała pani niezwykłych gości? Czy był to strach, ciekawość, panika czy może coś innego?
Na początku pomyślałam, że jeśli coś się dzieje, ma związek z pulsującym pomarańczowym światłem. Potem szybko przegoniłam dzieci oraz moją matkę do salonu, starając się ich uspokoić. Jako jedyny mężczyzna i obrońca obecny w domu, mój ojciec (czego ja nie byłam świadoma), ruszył do innego okna skrytego w spiżarni, aby sprawdzić czy coś się dzieje. Gdy szybko uciszyłam podekscytowanie dzieci, wróciłam w okolice kuchni i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu ujrzałam pięć tajemniczych postaci wchodzących przez drewniane zamknięte drzwi. Jestem bardzo religijną osobą i niezwłocznie pomyślałam o słowach Pana: „nie zapominajcie o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę”. Choć ich wygląd nie wskazywał na to, że są aniołami, jakich wyobrażałam sobie na podstawie popularnych ich wizerunków, pojawiło się uczucie miłości, które odepchnęło wszelką niechęć związaną z ich wyglądem fizycznym.
Jakie było dla pani znaczenie terminu „UFO” przed incydentem? Czy interesowała się pani wcześniej tym zjawiskiem? Czy posiada pani wspomnienia dotyczące swych wcześniejszych spotkań?
Betty Andreasson (fot.: Archiwum prywatne)
W tym czasie nie wiedziałam czym są UFO. Do posprzątania był duży dom, pranie, zmywanie naczyń oraz przygotowywanie posiłków i dbanie o dziewięć osób. Mój czas wypełniały obowiązki rodzinne, zakupy, czytanie „Biblii” oraz omawianie jej przy każdej możliwej okazji z moją siostrą. Potem przeczytałam historię von Danikena o UFO myśląc, że być może dziwnie wyglądające anioły, które weszły do mojego domu mogły mieć coś wspólnego z tym, do czego on się odnosił. Napisałam więc do Danikena o swym doświadczeniu wspominając o dziwnych gościach i czerwonym świetle, co pojawiło się w magazynie zwanym „The Enquirer”. Następnie musiał przeczytać to ktoś z „The Enquirera” i odesłać mój list z powrotem, oznaczony czerwonymi literami „UFO”. To było to. Następnie minęło kilka lat, kiedy zdarzyło się, iż czytając lokalną gazetę natknęłam się na artykuł dr Hyneka, w którym wyrażona była prośba o jakiekolwiek informacje na temat obserwacji UFO, o których nadsyłanie prosił. W tamtym czasie nie przypominałam sobie obserwacji jakiegokolwiek rodzaju statku za wyjątkiem czerwonawo-pomarańczowego pulsującego światła w oknie mojej spiżarni oraz krótkiej wizyty „aniołów” o niecodziennym wyglądzie. Przesłałam mu więc informację i poczułam ulgę, że może on wiedzieć, co mi się wówczas przydarzyło. Nie posiadałam wiedzy o UFO za wyjątkiem tych dwóch incydentów. Minęły następne dwa lata nim grupa badaczy z Massachusetts poprosiła go o przypadki obserwacji humanoidów, którymi oni mogliby się zająć. Właśnie wtedy przesłał on im mój list. Jeśli chodzi o związane wspomnienia ze spotkań z dzieciństwa, jedyne świadome wspomnienie o czymś niezwykłym było ugryzienie przez pszczołę, obserwacja zwiększającego swój rozmiar Księżyca oraz zniknięcie mojej pułapki na zwierzęta w miejscu, gdzie wcześniej ją postawiłam. Nie mam pojęcia czy te małe, nieznaczące doświadczenia były połączone w jakiś sposób z tamtym fenomenem. Dopiero na wiele lat później uwolnione zostały nieświadome wspomnienia poprzez zabiegi hipnotyczne.
Czy może pani przybliżyć nam szczegóły tych zagadkowych zdarzeń?
Najwcześniejsze spotkanie miało miejsce, gdy miałam 7 lat. Oczekując na moją koleżankę, z którą miałyśmy bawić się lalkami, niewielka kula światła wpadła do naszego domku, okręciła się wokół mojej głowy i trafiła między moje oczy. Zapadłam w sen, słysząc zwracające się do mnie głosy. Mówiły: „mały, maleńki nadchodzi”. Po tym, jak ocknęłam się i pomyślałam, że użądliła mnie pszczoła, nie pamiętałam z tego nic więcej przez następnych kilka lat. Kolejne zdarzenie miało miejsce, gdy miałam 12 lat. Uwielbiałam las. Zastawiałam pułapkę w pobliżu dołu pod pewnym górskim laurem na wzgórzu. Gdy poszłam tam pewnego razu, pułapki nie było a z dziury w ziemi wyszła niska szara istota, dotknęła guzika na swym uniformie, poczym niewielka kula światła wystrzeliła w moją stronę uderzając mnie w czoło, pomiędzy oczy, po czym odchyliłam się i upadłam na ziemię. Upomniana zostałam za zastawianie pułapek na zwierzęta i usłyszałam od nich, że „ona nie jest jeszcze gotowa”! Rok później, gdy miałam 13 lat, za dnia, wchodziłam stopniami prowadzącymi na pole i do lasu. Gdy spojrzałam na prawo, zauważyłam Księżyc, który stawał się coraz większy i szybował ku mnie. Następną rzeczą, którą pamiętam, jest moja obecność w oświetlonym pomieszczeniu, gdzie niewielkie szare istoty ubrane na biało mówią, że zabierają mnie do domu, abym zobaczyła „Jedynego”. O szczegółach tych wydarzeń przeczytać można w książce „Sprawa Andreassonów – Faza Druga”, dotyczącej właśnie tych spotkań. Spotykałam się z kilkoma rodzajami istoty – byli wśród nich szarzy, wysocy i siwowłosi Starsi, bardzo niskie istoty przypominające budową ciała szarych oraz pewne wielkookie istoty.
Kolejne pytanie wiąże się z jednym z najbardziej zdumiewających aspektów incydentu z 1967, mianowicie z „Niebieską Książką”. Czy możemy dowiedzieć się, co zawierała i co się z nią stało?
Pozwolono mi zatrzymać „niebieską książkę inicjacji” przez 10 dni. Nie pokazana została nikomu, jednakże moja 11-letnia wówczas córka, Becky, po spotkaniu w 1967 miała przez dwa dni z rzędu sny o szarych istotach w naszym domu. Istoty wydobyły ją z chwilowego stanu zawieszenia, w którym znajdowała się reszta rodziny, aby pokazać, że wszystko z nimi w porządku. Uważałam za konieczne pokazanie jej książki, aby nie była przerażona tym, co zaszło. Gdy dotknęła okładki, na jej ręce pojawiły się niewielkie iskry. Powiedziałam jej, że brali w tym udział Jezus i jego aniołowie i zastrzegłam, że o książce nie może nikomu powiedzieć. Z racji tego, że jej ją pokazałam, książka zniknęła w ciągu 9 dni. Pierwsze 3 cienkie stronnice były jasne, białe i lśniły. Widniały tam ilustracje urządzeń, liczb, zwyczajnych symboli, pismo, przewijające się przez 40 bardzo cienkich i delikatnych stronnic. Następnie otrzymałam poprzez przekazy telepatyczne od nich, dalsze pisma, formuły, symbole oraz pewien rodzaj poezji, które złożyłam razem w dwóch broszurach pt: „A Step Beyond Tomorrow”.
Jest pani osobą niezwykle religijną. Czy wiara w jakiś sposób pomogła pani przetrwać spotkania z obcymi istotami? Jak czuła się pani w roli obiektu społecznego zainteresowania i ciekawości? Jak kształtowały się relacje rodziny i przyjaciół?
Artystyczna wizja bliskiego spotkania w domu Andreassonów (autor nieznany, za: revistacaos.com)
Tak, wierzę w Boga Ojca, Jezusa oraz Ducha Świętego. Myślę, że jestem raczej rozwiniętą duchowo aniżeli religijną osobą. Modlę się i rozmawiam z Panem. Wierzę również, że rytuały religijne często nie pochodzą prosto z serca, ani nie pozwalają na obecność duchowej radości, która wynika z prostych osobistych związków z Boską Potęgą. Nie uczęszczam ani nie należę do żadnego kościoła, ale jestem Chrześcijanką. Czytam i studiuję moją „Biblię” oraz inne biblijne książki, oddałam serce Bogu w wieku 16 lat, gdy zostałam ochrzczona wodą i Duchem Świętym. Myślę więc, iż mogę spokojnie przyznać, że jestem osobą bardziej rozwiniętą duchowo niż religijną. Wiara w Zbawiciela i jej posiadanie, fakt, iż wie on co jest mi w życiu potrzebne, pomogło mi w akceptacji tego, czego doświadczyłam. Przebywanie na widoku publicznym oraz wymóg mówienia o sobie był dla mnie trudniejszy niż doświadczenia. Niemożliwym i niezdrowym jest rozdzielanie lub odcinanie się od tego, co wydarzyło się w moim życiu, ponieważ zaprzeczyłabym integralnej części mojej egzystencji. A pomimo, że otrzymałam wsparcie od rodziny, bali się oni czasem o moje bezpieczeństwo, obawiali się także zjawiska UFO.
Spotkania z tymi istotami niewątpliwie zmieniły pani życie. Czy domyśla się pani jakie cele przyświecały tym istotom podczas ingerencji?
Podkreślam po raz kolejny, że to część mojej wiary w praktyce. Bóg wciągnął mnie do duchowego świata światła. Słowo mówi, że Bóg to Duch. Mówi: nie lękaj się, gdyż jestem z tobą. Czyż nie wysyła on swych posłańców do ogłaszania i odsłaniania tajemnic, które tyczą się każdego z nas? Wszyscy powinniśmy łączyć się z Ojcem jeśli idzie o jego Wolę.
W czasie swego doświadczenia, odwiedziła pani bardzo niezwykłe miejsca, które można wręcz określić mianem pozaziemskich światów. Czy może nam pani coś o tym opowiedzieć?
Właśnie dlatego wierzę, że Istoty były aniołami. Wszyscy jesteśmy świadomi materialnego świata, ale nie dostrzegamy jego duchowego odpowiednika. Bóg jest nieskończony i jego prawda także. Obce światy są dlatego obce, że nie jesteśmy w stanie rozpoznać innych stopni stworzenia. Boimy się ich, ponieważ jest nam wygodnie w naszych materialnych ciałach. Kiedy ciało przemienia się w proch ziemi, z którego powstało, dusza nie będzie dłużej skrywać się w postaci cielesnej ani nie będzie podległa jej woli, lecz otworzy się na Ducha i jego świat, który odsłoni królestwo Pana.
Czy te doświadczenia przyczyniły się do zmiany pani poglądów na życie? Czy uważa pani, że Becky [córka] jest sukcesorką pani doświadczeń?
Tak, doświadczenia pogłębiły i rozszerzyły mój pogląd na życie. Dzięki nim posiadłam lepsze zrozumienie tego, jak rzeczy łączą się z sobą i mieszają, aby uzyskać równowagę, jak wszelkie boskie stworzenia potrzebują miłości, którą otrzymują od Stwórcy, jak bezmyślnie działa złość, chciwość i żądze, otwieranie drzwi chorobie, bólowi i wstydowi. Zdaje się, że słowa te nie odnoszą się do pytań związanych ze zjawiskiem UFO, ale nie jest tak – wierzę, że Obserwatorzy, którzy z woli Boga doglądają Ziemi i jej mieszkańców i są ciągle aktywni, są, jak uważają niektórzy ludzie, obcymi. Całkiem możliwe jest, że moja córka, Becky, wyznaczona została na sukcesorkę „Sprawy Andreassonów”. Chociaż ostatnio skończyłam 70 lat to dalej pracuję nad pewnymi przekazywanymi mi wiadomościami. Becky sama z siebie doświadczyła wielu niezwykłych spotkań połączonych z moimi doświadczeniami. Jeśli więc ktokolwiek ma być spadkobiercą moich doświadczeń, będzie to właśnie moja córka Becky.
Co pani sądzi o ufologii oraz jaka pani zdaniem czeka ją przyszłość? Czy uda nam się wreszcie kiedyś dotrzeć do prawdy? Dlaczego UFO i tematy z nim związane stały się drugorzędnym polem nauki?
Wielość opinii dotyczących zjawiska UFO czy wyjaśnień dotyczących tego, co ma nastąpić jest bardzo użyteczne. Nie każdy patrzy na to z tej samej perspektywy. Nikt nie posiada kompletnej odpowiedzi, w przeciwnym razie nie zaistniałaby tajemnica otaczająca zjawisko. Nie mielibyśmy potrzeby poznania nieznanego lub nowych idei dotyczących innych myśli, które dzielą z nami odkrycie ogromnych i wspaniałych obszarów. Rewelacje podnoszą naszą świadomość na wyższy poziom a nasze istnienie tęskni za oglądaniem Boga. Oto ostateczna prawda. Jeśli chodzi o drugorzędność ufologii jako nauki – żyjemy i oddychamy w materialnym świecie. Nauka skupia się na naukowych dowodach. Nasze myślenie od dzieciństwa ukierunkowane jest na zaspokajanie fizycznych potrzeb. Nauka nie będzie szukać ani podnosić tematów nieznanego, dopóki nie pojawi się materialny dowód na ustalenie jego autentyczności. Duch łączy razem materie – jest to spoiwo, które pozwala na istnienie nauki.
Co może pani powiedzieć innym osobom na całym świecie, które doświadczyły podobnych przeżyć?
Betty Andreasson (fot.: F.A. Youngren)
Nie potrafię udzielić wszystkich odpowiedzi, ale uważam, że osoby uprowadzone, które wrzucone są w duchowy świat, który nie ma pojęcia o tym, kim oni są i z czego się składają, są zdezorientowane, ponieważ sytuacja nie odpowiada ich pierwotnemu zrozumieniu rzeczywistości. Wchodząc w ten ogromny nieznany region, który staje się częścią znanej nam rzeczywistości, wszystko staje się niewygodne, ponieważ nie jesteśmy dłużej pod kontrolą. Nasza wola nie jest na tyle silna, aby wykonywane zostało to, co chce. Nasza dusza trzymana jest jako zakładnik, zaś jeśli istota dotyka lub pracuje nad ciałem, które dusza czci w materialnym świecie, staje się to traumatyczne. Mówię teraz o osobach uprowadzonych przez istoty, które chcą skrzywdzić ludzkość. Niestety istnieją również takie typy istot, trauma osób, które się z nimi spotkały jest prawdziwa.
Kim są istoty pozaziemskie? Skąd pochodzą i jakie mają wobec nas cele?
Istoty pozaziemskie, z którymi byłam w kontakcie twierdziły, że kochają ludzkość. Starają się na wiele sposobów ostrzec nas przed nadchodzącymi problemami i niebezpieczeństwami, które zagrażają Ziemi i zamieszkującym ją stworzeniom, w tym ludziom. Człowiek i jego chciwość zbyt długo ignorowali niezwykle ważne znaki niepokojów i kontynuowali zabawę z delikatną równowagą środowiska, które jest jedynym sposobem na nasze przetrwanie.
Czy sprawa Andreassonów wciąż się toczy?
Tak – rzeczy wciąż mają miejsce i myślę, że wkrótce pojawią się nowe informacje. [Betty nie chciała udzielić szczegółów-INFRA]
Jakie jest panie przesłanie do czytelników na całym świecie? Jaka jest pani metoda na szczęście?
Moim przesłaniem do wszystkich jest zyskanie wiary i poszukiwanie Boga. Mówi on nam, „aby szukać a znajdziemy. Proście, a będzie to wam dane. Pukajcie a ja otworzę”. Co jeszcze musi Syn Boży położyć naprzeciw nas, abyśmy znaleźli odpowiedź? Jeśli idzie o receptę na szczęście, nie wynika ono z faktu, że istoty zabrały mnie na pokład swego statku, do spektakularnych nieznanych miejsc. Nie wynika to z tego, że podzielili się ze mną wieloma przekazami I te przeżycia sprawiły, że ludzie wymieniają moje imię, gdy jest mowa o doświadczeniach z UFO. Nie. Moje szczęście pochodzi z wzięcia Jezusa za centrum mojego życia. A w ciągu tego, jego miłość, pokój i szczęście stają się dla mnie nagrodą. Bardzo dziękujemy. Dziękuję za możliwość otwarcia nowych drzwi dla tych, którzy szukają prawdy. Niech Jego Duch Was błogosławi.
INFRA
Rozmawiał: Piotr Cielebiaś
Grafika w nagłówku: Istoty w domu Andreassonów, za: R. Fowler, Sprawa Andreassonów.